Dzieciaczek jeszcze ze mnie. Dopiero niedawno osiemnaście skończone, a już pali od.. jakiegoś czasu. Choć "oficjalnie" ja nie palę, pamiętajcie.
Nawet tego tak w zasadzie nie lubię.
Nie lubię wydawać na papierosy pieniędzy, nie lubię ich smaku i tego, że często jest mi po nich niedobrze. Nie lubię tego wszechogarniającego lenistwa, które dopada Cię po paleniu. Nie lubię zastanawiać się czy śmierdzę i czy przypadkiem mnie ktoś nie widział, jak się wymykam. I wiele innych.
Więc czemu palę?
Chyba lubię w tym tylko trzy rzeczy:
1. Jak stoję z przyjaciółką i możemy sobie pogawędzić z fajką w gębie.
2. Kiedy po alkoholu i papierosie świat jeszcze bardziej wiruje.
3. Fascynuje mnie też to zabijanie siebie powoli. Nie lubię cierpieć, a bycie chorą to katorga, ale kiedy myślę o możliwym raku płuc, to usprawiedliwiam siebie tym, że niedługo przestanę palić i będzie okej.
To zabijanie siebie daje mi taką jakby kontrolę nad śmiercią, czymś tak nieprzewidywalnym i obcym jak tylko może być. To fascynujące.
Nie wiem, co mogę dodać do tego co napisałam, a więc wybaczcie. Idę teraz siebie uśmiercić kolejnym cienkim papierosem.