czwartek, 8 stycznia 2015

skowyt - część trzecia ; 30 czerwca

Część pierwsza ---> http://bubuchxoxo.blogspot.com/2014/11/gdy-ucichnie-krzyk-czesc-pierwsza-11.html

Część druga ---> http://bubuchxoxo.blogspot.com/2014/12/echo-ciaz-sie-roznosi-czesc-druga-29.html



Gabriel
-To ty mnie takim stworzyłeś! - wykrzyczał. Miał już zdarte gardło, ale wciąż wrzeszczał. - To ty zmusiłeś mnie do tego, bym zniszczył ostatnią rzecz, która mogła przywrócić tutaj więcej naszego gatunku. Nic ci już nie zawdzięczam.
Mistrz spojrzał na niego pogardliwie.
-Zawdzięczasz mi wszystko co posiadałeś - odpowiedział mistrz spokojnie. - Władzę, lojalnych ludzi, pozycję w naszym społeczeństwie. Gdyby nie ja, nadal byś gnił w dolnych koszarach, za swój brak dyscypliny! - Zmarszczka na głowie Mistrza się pogłębiła. - A teraz zawdzięczasz mi też życie swoje i swojej dziewczyny. W każdej chwili mogę was wydać reszcie, będą was tropić do końca świata, niezależnie jaką postać przybierzecie.
Gabriel zmieszany odwrócił się plecami do swojego Mentora.
-Zrobiłem swoje, nie jetem ci już niczego winny - powiedział i powolnym krokiem wskoczył do swojego auta. Ostatni raz spojrzał na miejsce, które miał kiedyś czelność nazywać domem.
Teraz wszystko się zmieni.

Caroline
Wstałam z bólem głowy. Strasznym bólem.
Ostatnie wydarzenia pamiętałam jak przez mgłę. Mały Dominic zaalarmował Iana, który przybył jak szybko to możliwe. Zadzwonił po pogotowie, a potem zemdlałam. Lekarze nic nie znaleźli, żadnych urazów, ani krwi.
Myślałam, że wariuję. Po powrocie do domu zajrzałam do kontenera by znaleźć ubrania, lecz ich tam nie było. nie było krwi, żadnych dowodów zbrodni. Tylko Dominic dziwnie na mnie spoglądał, nie odrywał wręcz ode mnie wzroku, a to mnie coraz bardziej przerażało.
Znaki z mojej twarzy zniknęły, jakby wsiąkły pod skórę. Nie potrafiłam nawet przywołać w pamięci tych wzorów jakie widziałam. Choć gdzieś w głębi pode mną tkwiły, czułam to.
Myślałam, że już wariuję.
Mama zajrzała do mnie z rana i zapytała czy czegoś potrzebuje. Próbowała ze mną rozmawiać, ale zbyłam ją jak zawsze. Nie byłyśmy blisko od trzech lat, czyli od śmierci taty, teraz wszystko jest inne. Mój jedyny brak Henry wyjechał na drugi koniec Ameryki, nie widzieliśmy się od pogrzebu babci rok temu.
Mama wołała mnie na śniadanie, ale nie miałam siły ani ochoty cokolwiek jeść. Umyłam się i ubrałam, poczułam się jak nowo narodzona. Jednak wciąż ze strachem patrzyłam w lustro.
Nie mogłam tu dłużej być. Zabrałam swój notes i poszłam odwiedzić tatę.

GABRIEL
Umieranie cholernie boli, aż do pewnego momentu, kiedy zaczniesz odczuwać prawdziwą rozkosz. Więc umieranie nie jest złe, tylko trzeba przetrwać ciężki początek. Potem jest już górki.
Teraz marzył o tym by umrzeć, by ogarnęła go ta rozkosz.
Albo by zobaczyć jak kogoś obejmuje ta rozkosz.
Noc spędził w barach, chlejąc i wyciągając najbardziej naćpane laski na miasto. Najpierw było miło, zabierały go do siebie do domu. Potem on brał nuż kuchenny i wbijał im w brzuch. Kiedy się wykrwawiały, on wciągał w siebie ich energię, by poczuć się silniejszy. Zabił trzy dziewczyny, ale wciąż było mu mało. Jednak zamiast szukać kolejnego pożywienia, siedział na cmentarzu i obserwował ją. Była teraz o wiele cenniejsza niż mogłoby się wszystkim wydawać.
W powietrzu było czuć szykującą się bitwę. Ale mają jeszcze dużo czasu.
Spokojnie wyłożył się na trawię pod grobem Annabele Rethhouse i obserwował soją zdobycz z daleka.

CAROLINE
Czułam się obserwowana, chociaż za każdym razem kiedy się rozglądałam nikogo w pobliżu nie było. Więc skupiłam się na własnym rysunku. Jeszcze nie wiedziałam co dokładnie chciałam rysować, to było jak wizja, jakiś obraz, który musiałam przenieść na papier.
Ale wtedy ją usłyszałam. Twarz mnie paliła, a kiedy przejechałam po niej rękoma poczułam wzory. Usłyszałam bardzo cichy głosik w oddali. Cichy głos w mojej własnej głowie
Przyciemnij bardziej lewą stronę.
Zdałam sobie sprawę, że chyba na prawdę zwariowałam.

Część pierwsz