środa, 25 maja 2016

Tłum

Czuję się innym od reszty przez kilka minut. Uczę się od nowa czuć, patrząc na pędzący tłum.
Boję się tej nicości do której podążają. Boję się ich i ich możliwości. Ludzka rasa rości sobie prawa do rządzenia czasem, czyli do pojęcia względnie względnego, do takiego wszechmiaru.
Żyją w wszechnicości, nie znając słowa "starczy". Chcą wszystkiego, nie mając nic na własność.
Pędzą przed siebie, jak byk w czerwoną płachtę. Słyszę ciężki oddech zwierzęcia, tarcie kopytami o podłoże, jego drżenie mięśni, słyszę także w tym głosy ludzkie: płacz, krzyk, śmiech, szept.
Ludzie niszczą wszechświat swoją obojętnością.
Wszechgłupota.
I choć stoję po za tym tłumem, czuję się hipokrytką. Muszę w niego wejść jak między wrony.
Bo mój autobus odjeżdża za kilka minut.
To nie ma sensu. Znowu.

środa, 11 maja 2016

Historyjka o "nieczuciu"

Hymf.
Chwila... Szukam słów.
Nie jestem pewna o czym chciałabym pisać. Każdy temat, który mogłabym poruszyć wydaje się być zbyt osobisty, albo.... kompletnie nie potrafię przekazać tego, co bym chciała. Mam niesamowitą ochotę stworzyć nową historię o kimś, kto nie czuje. Jest jeden problem, albowiem ja jako osoba młoda, w wieku nastoletnim biorę do siebie zbyt dużo, by móc wczuć się w taką postać. A chciałabym, żeby to była to piękna historyjka z morałem.
Oh, a gdyby dodać do wszystkiego tylko takie "nie"? Odwrócić wszystko jak w matematyce, kiedy tworzysz wzór funkcji na symetralną odcinka - współczynnik kierunkowy jest odwracany oraz zmienia jego znak. Takie alter ego. Hmm...

Był pewien nie-człowiek. Szedł przez ciemny las, który wydawał się nie mieć końca. Zaczęło już niebezpiecznie zmierzchać, jednakże nie-człowiek nie przejmował się czymkolwiek, nawet tym, że nie jest w stanie dojrzeć co znajduje się 3 metry przed nim. Szedł dalej dziarskim krokiem, bez trudu wymijając stojące mu na drodze drzewa, krzaczki, strumyki. Nie czuł nawet, że jest śledzony. Przecież nie miał się czego bać, skoro On jako ludzkie monstrum szerzył zbyt duży postrach wśród wszelakich stworzeń. A jednak, tygrysy szablozębne bywają całkiem mordercze. Tygrys był nie do końca zadowolony, ponieważ jego obiad wcale nie uciekał.
Nie-człowiek nie czuł strachu, kiedy stworzenie pochodzące z plejstocenu bawiło się jego trzewiami. Bardziej denerwowało go to dziwne uczucie bólu, którego tak rzadko był w stanie doświadczyć.
Może gdyby był zdolny do ludzkich uczuć, to zacząłby uciekać przed tzw. Smilodonem albo chociażby zemdlał, dzięki czemu śmierć byłaby mu lżejszą. Albo może dotarłoby do niego, że niepotrzebnie tyle ćpał i nie poszedłby wtedy do zoo.
Chyba watro mieć uczucia.
Koniec.