sobota, 18 czerwca 2016

Chmury

Jakie to wszystko jest niesamowite!
Jak te chmury za oknem, które przybierają kształty widoczne dla nas tylko przez kilka chwil. Promienie światła prześwitujące przez obłoki, wyglądają przepięknie. Dawno temu pewien chłopak powiedział mi, że jego mama powtarzała, że te prześwitujące promienie są łzami aniołów ubolewającymi nad nami. Wierzył mocno w to, że gdzieś tam, w tej światłości, jego tata mógł się chować za obłokami. I ja jako dziecko, byłam skłonna wierzyć w słowa jego mamy.
Wszystko tu jest tak piękne oraz smutne jednocześnie. Żyjemy w niesamowitym miejscu, ale tylko trochę. Oglądamy tą planetę, ale nie jesteśmy w stanie zobaczyć wszystkiego. Nie mogę powiedzieć, że jest to niesprawiedliwe, bo tu nie pasowałoby tu to pojęcie. To jest przykre. Jesteśmy ograniczeni, zamknięci w ciele, w jakimś losowym miejscu. Czysty determinizm. A w tym samym momencie jeden pojedynczy obłok na niebie może wyglądać piękniej o 20 kilometrów dalej, ale Ty nie jesteś w stanie tego zobaczyć. Widzisz tylko to, na co pozwala miejsce, w którym przebywasz.
Nie masz szans zobaczyć wszystkiego, przeżyć wszystkiego, być wszystkim. A za nim choćby spróbujesz zasmakować tej drobnej części tego świata, prawdopodobnie będziesz chodził już o balkoniku, załatwiał się w pieluchy i brał tuziny leków.
Możesz płakać, krzyczeć, wrzeszczeć. Nic nie zdziałasz. I choć Ty jesteś tu, a nie gdzieś indziej, gdzie bardzo byś chciał być, możesz czerpać korzyści z tej sytuacji. Bo może właśnie w tym miejscu, gdzie jesteś, chmury będą najpiękniejsze. Spójrz w niebo i się przekonaj.
I tak wszyscy wylądujemy pod ziemią, a aniołowie będą nad nami płakać.

sobota, 11 czerwca 2016

Mucha

Zastanawiające.
Po wieczornej walce z muchą, zdałam sobie sprawę, że to na prawdę głupie zwierzęta. Pchane instynktem wlatują do domu i są tam często mordowane. Jednakże gdyby mucha miała więcej rozumu, nie zbliżałaby się do człowieka. Mogłaby żyć sobie szczęśliwa w krowim placku na pastwisku, czy gdziekolwiek by chciała. A tu proszę! Wleciała po coś do środka. Teraz to wystarczy szybki mach klapką i po sprawie.
Mimo wszystko ja, jako przedstawiciel rasy ludzkiej, nie czerpię satysfakcji z tegoż faktu, że spod mojej ręki zginęło tyle niewinnych zwierząt. Bo czego winna jest mucha?
Hymf. Sama tego chciała, choć niekoniecznie mogę stwierdzić, że... "chciała".
Zawsze zostają mi jeszcze dwie możliwości do wyboru:
- mogę ignorować natrętne bzyczenie, brzydzić się wszelakiego zostawionego jedzenia na wierzchu i mieć nadzieję, że pewnego dnia mucha zdechnie sama, albo sama jakoś wyleci,
- spróbować ją jakoś wypuścić, mimo tego, że choć bardzo się starasz, mucha nie chce trafić w otwarte okno, tylko ciągle jakimś sposobem siedzi za szybą, a kiedy Ty próbujesz wygnać jedną, czasem wlecą następne do środka.
Kiedy mucha trzyma się blisko okna i walczy o przetrwanie, próbując się wydostać... to pół biedy. Jednakże czasem, kiedy jakaś wielka krowa uparcie lata po całym domu, nawet czasem mam wrażenie, że mnie śledzi... można w końcu pęknąć i dokonać kolejnego morderstwa.
Ale czemu ona winna?
To jest moje pytanie. Może zawiniła swoją głupotą, uporczywym bzyczeniem lub po prostu istnieje i to jest jej błąd.
Można interpretować to, co napisałam jak komu się podoba, mi jest tylko szkoda tej muchy.