czwartek, 24 marca 2016

Śmiercionośna dorosłość

Był sobie taki pewien dzień, gdzie pewna osoba uświadomiła sobie z inną osobą, jacy są już starzy. Nadchodzi taka przysłowiowa "dorosłość". Za młodu wyglądamy jej z nadzieją w oczach, a im bliżej dorosłości jesteśmy, tym mniej jej chcemy. Przynajmniej w większości znanych mi przypadków.
Przeraża mnie życie, przeraża mnie to co może się stać, przeraża mnie dorosłość. To ostatnie wiąże się z tysiącami ograniczeń i jeszcze większą ilością obowiązków. Czyż to nie jest straszne?
Aż teraz zgubiłam się w rozmyśleniach nad byciem sobą. Kiedy jest ten moment, gdzie mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że jestem sobą? Jako dziecko, panna, mężatka, staruszka, wdowa? Bycie sobą to wolność? Czy jest to może dostosowanie się do reguł, a może wręcz ich nagnanie?
Był sobie taki pewien dzień, gdzie pewna osoba uświadomiła sobie, że nieuchronne zbliża się do śmierci. Ten ktoś ma niecałe osiemnaście lat, a ma wrażenie, że jutro nadejdzie kres jego istnienia. To przysłowiowe "jutro" może nadejść pojutrze, popojutrze, za miesiąc, za trzydzieści lat. Kiedyś nadejdzie, powinno. Głęboko w środku wciąż trudzi mnie strach, że śmiercionośne jutro nadejdzie szybko. To uczucie wżera się głęboko w podświadomość jak kwas, umościło się wygodnie pomiędzy rozmyśleniami o budyniu i szkole.
Był sobie pewien dzień, gdzie pewna osoba chciała odpowiedzieć na nurtujące ją pytania. Jednym z nich jest: Czy dorosłość niesie śmierć?
W dzieciństwie nie ma śmierci, wszyscy szczęśliwie żyją. Dziecko nawet jak kogoś traci, przystosowuje się do zaistniałej sytuacji niezwykle szybko, o wiele łatwiej niż osoba dorosła.
Dzieci to niezwykłe stworzenia, każdy z nas nim był, a nie każdy o tym pamięta. Dorosłość zabija to co piękne, naturalne, żywe. Dorosłość pokazuje realia, radzi się ubezpieczyć, płacić podatki, znaleźć pracę. Dorosłość daje zakazy i nakazy.
Chciałabym być dzieckiem. Żyć znowu w bajce, gdzie nikt nie ma prawa umrzeć, gdzie nie ma obowiązków, gdzie nie ma zakazów.
Czy jestem dzieckiem? Nie sądzę.
Czy jestem więc osobą dorosłą? Nie... nie czuję się taka. Czuję się po prostu zbyt małym człowiekiem, by być gotowym na życie.

czwartek, 17 marca 2016

Zgnili niemyślący ludzie

Nasz niesamowity nauczyciel polskiego skłonił mnie do refleksji nad teraźniejszym społeczeństwem. Jednym z głównym wniosków, do których można dojść, jest to, że My sami prędzej czy później siebie zabijemy.
"Pokazujemy uczucia dopiero za zamkniętymi drzwiami".
Wiele w tym zdaniu prawdy, czyż nie? Boimy się swoich emocji.
Na pogrzebach powstrzymujemy łzy, powtarzając sobie, że dopiero nadejdzie na to czas w domu. Zaciskamy mocno oczy, starając się, by Twoje wewnętrzne "ja" nie znalazło ujścia.
Patrzymy kochającymi oczyma, nie potrafiąc się do tego przyznać. Cierpimy, udając znieczulicę, aż w końcu okaże się, że wcale już udawać nie musimy.
Zamykamy siebie w oznakowanych pudełeczkach, które otwieramy w samotności.
Boimy się czuć, boimy się ran. Stajemy się skałami, pustymi od środka. Może i tak jest łatwiej. Ludzie niemyślący są głupi, ale szczęśliwi. Mówi się, że lepiej myśleć, ale nie potrafię póki co znaleźć żadnego argumentu, który poparłby to stwierdzenie. Niemyślący ma łatwiej, do jego zadań należy tylko: spać, jeść, pracować, wypróżniać się i od czasu do czasu spełnić swoją funkcję prokreacyjną. A ten kto myśli? Robi dokładnie to samo, tylko problemem jego jest to, że oczekuje więcej.
Mimo wszystko osoba niemyśląca wręcz gnije. W środku jego osobowość rozkłada się na tysiące cząsteczek tworząc pustą maszynę, którą można wykorzystać. Smród intelektualny takich ludzi potrafi odrzucić. Niemyślący jest nikim, jednym z wielu. Typowy szarak.
Ale czy chcesz być nikim? No, na pewno nie.
A jesteś w stanie zobaczyć coś więcej niż to co masz na talerzu? Coś więcej po za tym z kim... możesz mieć dzieci?
Spójrz człowieku na piękno świata. Codziennie natura daje Ci możliwości do rozwinięcia siebie, wystarczy spojrzeć na niebo pełne gwiazd. Czyż nie jest piękne? Niezwykłe? Gonisz gwiazdy, światło odległe o miliony lat świetlnych. Przypomnij sobie zapach wschodu słońca. Jest ono takie leniwe i mroźne. A zachody są ciepłe i kojące. Idealny balans. Spójrz na ten widok za oknem! Widok na dolinę przez okno mojego autobusu trwa łącznie całe 56 sekund. A u Ciebie co widać niezwykłego? Zachwyć się nawet zapachami perfum przechodniów. Och! Ileż rzeczy można kochać na tym świecie!
Ciekawi Cię temat? Rozwiń go! Umiesz coś robić, brnij w to dalej. Bo warto być czymś więcej niż zombie.
A uczucia? Są i będą. Nie zagłuszaj ich. Wypłacz się w ramionach przyjaciela, mów co Cię gryzie, co Ci nie pasuje. To co jest teraz, jest tylko przez moment. Co Ci zależy by ktoś się obraził na tydzień, bo stwierdziłeś, że ma się tak po prostu zamknąć?
Ach, jeszcze został mi wątek miłosny do rozwinięcia. Jednakże... Nie do mnie z tym tematem. Czuj co czujesz, uczucia są piękne.
Nie zabijaj siebie. Przestań robić z siebie zombie. Żyj, bo nie wiadomo ile jeszcze życia Ci zostało, a z apteczkami w tej grze trochę krucho.