poniedziałek, 1 grudnia 2014

Echo ciąż się roznosi - część druga ; 29 czerwca poniedziałek

Część pierwsza ---> http://bubuchxoxo.blogspot.com/2014/11/gdy-ucichnie-krzyk-czesc-pierwsza-11.html


CAROLINE
Przypomniał mi się dźwięk starego telewizora moich rodziców. Czasem jak byłam mała, potrafił on w pewnym momencie zacząć głośno piszczeć i wcale nie chciał przestać. Ta nie moc w ucieszeniu tej durnej rzeczy, która cię irytowała i nie pozwalała wcale się skupić na wyświetlanym obrazie, tylko potęgowała ból głowy. Czułam się jakby ktoś rozłupał mi czaszkę, wyciągnął mózg, usmażył go sobie na smalcu i wsadził z powrotem dołączając do oferty ten okropny, nieprzerwany pisk.
Otwierając oczy, czułam jakbym wyrywała sobie wszystkie rzęsy. Mój wzrok bardzo powoli się wyostrzał, a kiedy udało mi się przebić się przez mglę, zdołałam tylko krzyknąć. Zobaczyłam krew. Litry krwi. Wszędzie.
Bardzo dokładnie przyglądałam się własnym dłoniom. Były jakieś inne, jakby wszystko we mnie było powykrzywiane w inną stronę, a każdemu ruchowi towarzyszyło pstryknięcie, lub dźwięk pękania.
Mój żołądek wywrócił się do góry nogami. Odwróciłam szybko głowę na bok, by nie zakrztusić się własnymi wymiocinami. Z przerażeniem patrzyłam na to co wydobywało się z moich ust. Kolejne litry coraz to jaśniejszej krwi.
Wiedziałam, że to źle. Ta ciemniejsza krew była ta krwią bez tlenu, która dopiero wędrowała do serca, by wypłynąć natleniona, jaśniejsza i dostarczyć wszystko do mięśni. Doskonale pamiętałam z lekcji biologii, że im leci krew jaśniejsza to gorzej. Chyba dobrze zapamiętałam.
Bardzo powoli podniosłam się na nogi, już nie bolało mnie aż ta bardzo. kulejąc doszłam do domu. Nie miałam pojęcia co się stało. Ostatnio co pamiętałam, to samochód jadący wprost na mnie, a potem pustka. Nic więcej.
Znalazłam klucz, jak zwykle znajdujący się pod doniczką na parapecie. Dom był pusty na szczęście. Otworzyłam drzwi i poczłapałam do łazienki. Nic już mnie nie bolało, nawet pisk ustąpił.
Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Ubranie było zniszczone, wszystko lepiło się od krwi. Cała twarz była zamazana, że nie mogłam nawet rozróżnić jej rysów. Rozkręciłam kran i mokrym ręcznikiem, zaczęłam czyścić twarz. Od gorąca zaparowało lustro , zdziwiłam się, ponieważ wcale nie rozkręciłam tak bardzo gorącej wody, woda przysłoniła mi własne odbicie.
Umyłam się do końca, a rzeczy wrzuciłam do czarnego plastikowego worka. Założyłam jeszcze  na siebie coś luźnego, wciąż starając się zrozumieć co się stało, jakąś chwilę temu. Z tego co już zdążyłam zauważyć, to zostałam potrącona. Musiała zostać skaleczona górna brew czy coś i dlatego było tyle krwi na mojej twarzy i ubraniach. Obawiałam się krwotoku wewnętrznego, przez to czym wymiotowałam.
Wyszłam na zewnątrz by wyrzucić do kontenera zniszczone ubranie. Zobaczyłam, że na podwórku stał siedmioletni brat Iana, który był niemową. Pomachałam mu z oddali jak zawsze, a on tylko na mnie patrzył z szeroko otwartymi oczyma. Zdziwiona weszłam do domu i chwyciłam za telefon w przedpokoju. zdążyłam tylko wykręcić ten dobrze znany numer, usłyszałam : "Pogotowie Ratunkowe, słucham...". Ale słuchawka wypadła mi z drżących rąk.
Lustro w przed pokoju wisiało tam od kilku lat, jeszcze zawiesił je mój tata, kiedy żył. Zawsze przydawało się kiedy przed wyjście chciało się jeszcze przejrzeć szybko i sprawdzić, czy wszystko dobrze leży.
Teraz spojrzałam w swoje odbicie.
 Twarz była cała w krwistych czerwonych symbolach, których nie potrafiłam rozszyfrować. Dziwne spirale i znaki oplatały moje policzki, czoło, brodę, nawet nos. Ale najbardziej przeraziły mnie oczy, nie były już zielone, tylko czerwone, w kolorze krwi.
Zaczęłam krzyczeć.

GABRIEL
Uśmiech wkradł mu się na usta, kiedy usłyszał krzyk swojego dzieła. Dzieciak z naprzeciwka tylko spoglądał ze strachem w oczach na dom, do którego przed chwilą weszła ta dziewczyna.
Chłopczyk spostrzegł także go obserwującego z oddali całe zdarzenie. Tuż za nim stał samochód, w którym jeszcze chodził silnik.
Gabriel wszedł do nich na podwórko, chłopczyk nie okazał ani trochę strachu tyko determinacje. Nic nie zrobił tylko stał i patrzył na poczynania intruza. Najpierw się zdziwił, a potem minął chłopca gdyby nigdy nic, poszedł do szlaucha i rozkręcił wodę. Spokojnie podlewając trawnik po bokach, podszedł do drogi i pogwizdując cicho zaczął spłukiwać krew z ulicy. Kiedy skończył rzucił szlauch na ziemie z wciąż lejącą się wodą i wsiadł do auta. Miał nadzieję, że dźwięk silnika usłyszała nawet Ona.
Wiedział, że to był dobry wybór. Postąpił właściwie, ale tylko w jego mniemaniu.

Część trzecia ---> http://bubuchxoxo.blogspot.com/2015/01/skowyt-czesc-3-30-czerwca.html

wtorek, 11 listopada 2014

Gdy ucichnie krzyk - część pierwsza ; 29 czerwca poniedziałek

GABRIEL
Stał w oknie z na wpół spalonym papierosem w dłoni i obserwował z okna jak jego obiekt zainteresowań szedł do domu. Jej już zepsuty warkocz z blond włosów falował w powietrzu, okalając jej niewinną twarz. Chłopak czuł się jak jakiś podglądacz, za każdym razem gdy od tygodnia obserwował ulicę, zawsze o godzinie 15:28, czuł że robi coś bardzo złego. Ale o to właśnie mu chodziło.
Ten egzemplarz był idealny, doskonale ta dziewczyna nadawała się do tego, co planował od jakiegoś czasu. Trzeba było tylko jeszcze uzupełnić inne elementy układanki.
Mocno się zaciągnął, czując gryzący dym papierosa w płucach. Przyjemne dreszcze przeszły przez jego ciało. Zamknął oczy rozkoszując się każdą swoją cielesną chwilą, bojąc się że znowu ją straci.
Chwycił kluczyki od auta leżące na stoliku. Zaciągnął się po raz ostatni i rzucił niedopałek na podłogę, gdzie wcześniej rozlał benzynę. musiał jakoś zatuszować ślady swojej każdej bytności. Nikt nie może wiedzieć o jego planach, ani o tym że przeżył to wszystko. Ale sposób na przetrwanie jaki wybrał, był tym najgorszym. Teraz musiał walczyć.
Nigdy nie było mu szkoda ludzi których zabił by osiągnąć cel, zawsze denerwował go tylko jeden jedyne efekt uboczny zabójstwa - ten smród.
Wiotkie ciało właściciela mieszkania siedziało z oderwaną głową na krześle w kuchni i wpatrywało się martwymi oczyma w jego oddalające się plecy. Ciało cuchnęło coraz gorzej, sąsiedzi skarżyli się na smród, a Gabriel musiał ich jakoś uciszyć, więc od trzech dni kolejne dwa sine i spuchnięte ciała z poderżniętymi gardłami leżały w sypialni. Musiał to jakoś przecież załatwić, starsze małżeństwo z góry irytowało wszystkich dookoła, więc zakończył sprawę zwykłym widelcem.
Nawet dla niego ten smród rozkładających się ciał stawał się nie do wytrzymania. Z początku ciało właściciela zawinął w folię, ale kiedy zaczęły wyciekać z niego płyny, stwierdził, że śmierdziało jeszcze gorzej.
Gabriel jeszcze odchodząc słyszał skwierczenie ciała właściciela, kiedy obejmowały je płomienie.
Wcale mi nie było szkoda staruszka.
Każdy kiedyś umiera.

Caroline
Nie wiedziałam jak dziś reagować na to wszystko. Ian jest na mnie wściekły, że spotkałam się z Nickiem. Cały dzień mnie ignorował, był oschły i zimny jak nigdy. Ale Nick nie zrobił niczego niewłaściwego, był miły i czuły, zachowywał się zupełnie inaczej, niż kiedy Ian kręcił się koło mojego boku.
Wbiłam z przyzwyczajenia paznokcie w skórę, tylko by się nie rozpłakać, wspominając tą wściekłość w oczach Iana, gdy powiedziałam mu półprawdę o wczorajszej nocy. Wciąż powtarzałam, że do niczego nie doszło, ale on nie wierzył. Był moim przyjacielem, powinien mi zaufać.
A mimo wszystko nie potrafiłam teraz spojrzeć w jego szare oczy. Znał mnie bardzo dobrze, wiedział kiedy kłamałam.
Jedyna pocieszająca mnie myśl, to nadchodzące wakacje.
Doszłam do ulicy,która dzieliła mnie od mojego domu. Przez jednię nic nie jechało, więc spokojnym krokiem ruszyłam przed siebie.
Dotarł jeszcze do mnie tylko warkot silnika jakiegoś drogiego i starego auta.
Z mojego gardła zdołał się wydobyć tylko cienki pisk.

Część druga ---> http://bubuchxoxo.blogspot.com/2014/12/echo-ciaz-sie-roznosi-czesc-druga-29.html

Część trzecia ---> http://bubuchxoxo.blogspot.com/2015/01/skowyt-czesc-3-30-czerwca.html

sobota, 8 listopada 2014

"Moim marzeniem" - słowa czternastolatki


Jest to jeden z pierwszych tekstów jakie napisałam. Znalazłam go ostatnio w pamięci mojego laptopa. Napisałam to 01.01.2013 r. Już dość dawno xd
Co myślicie o tym?
"Moim marzeniem jest stać się kimś więcej, kimś nad, kimś lepszym od tego kogoś, kim jestem teraz, koniec z chowaniem głowy w piach. Nie chcę być drobinką piasku na plaży, żyć w strachu, że lada chwila ocean mnie pochłonie. Nie chcę być mała szarą myszką pośród wielkich i groźnych szczurów. Chcę być głazem, którego woda nie może ruszyć. Może próbować, lecz ja zostanę tam gdzie stałam. Chcę wyrwać się z tego światowego wyścigu szczurów, biegnących po niepewną wygraną.
Zawsze chciałam cofnąć czas i naprawić dawne błędy, ale tak się nie da. Życie to nie książka, ani film. Wszystko toczy się na gorąco, nie da się wyrwać kartki w swoim pamiętniku i napisać wszystkiego od nowa, nie da się zrobić poprawek. Mogłam coś zrobić inaczej, coś powiedzieć innego, to już minęło i muszę żyć dalej. Te błędy kształtują moją osobowość. Muszę osiągnąć swoje cele i zadbać o to żeby odejść z wysoko podniesioną głową, zostawiając trwałe ślady na plaży we właściwą stronę, których woda nie będzie w stanie zmyć,.
Chcę znaleźć własną drogę, nie podążać za kimś, być czyimś cieniem, chcę być przykładem. Może ten wielki wyścig wciągnie mnie bez reszty, trzymając mnie tam bez własnej woli, bez szansy na ucieczkę. Może ktoś uratuje mnie z tego bagna, którym może stać się moje życie, choć bardzo wątpię. Kto chciałby taplać się w bagnie mojego życia? Nie ma już takich ludzi, którzy ratują innych bez zastanowienia. Heroiczni bohaterzy znikli z tego świata. Może ja kimś takim zostanę, może stanę się kimś, kto prawi morały, albo kimś, kto je narusza. Tego nie wiem. Ale wiem, że największą siłą człowieka są trzy rzeczy: wiara, nadzieja i miłość. Jeśli się na coś zawezmę, muszę dopiąć swego.
Moim marzeniem jest to, by nie odejść w zapomnienie, największy wybór, który mnie czeka to wybór sposobu by spełnić to marzenie.
Nie będzie łatwo, wiem o tym, ale nie wolno się poddawać. Człowiek uczy się przez całe życie, czasem dopiero w chwili śmierci rozumie, co to znaczy rodzina. Rodzina to dla nie bardzo wiele, nie zapomnę o nich. Nieprzespane noce rodziców, kłótnie w okresie dojrzewania, czas, kiedy byłam w szpitalu, a oni wytrwali przy mnie. Pamiętam jak zdarłam kolano i zaczęłam płakać. Mama zaniosła mnie do domu i zrobiła opatrunek. Dbała o mnie, pilnowała mnie, zajmowała się mną.
Pamiętam przyjaciół z piaskownicy, jak biegaliśmy po osiedlu, całe dnie spędzone na robieniu głupstw. Jak siedziałam w parku na ławce z przyjaciółkami i rysowałam na piasku, jak robiłyśmy wróżby, albo jak grałyśmy w siatkę, spotykałyśmy się i oglądałyśmy filmy. Pamiętam, że często na filmach płakałam, każda trochę bardziej smutna chwila poruszała mnie do głębi. Ekipa ze szkoły, spotkania, picie Tymbarków, wiejskie imprezy. Takich rzeczy się nie zapomina.
Nie raz myślałam o ucieczce, chwili zapomnienia. Brałam rower i ruszałam gdzieś daleko, by zapomnieć o problemach. Powiew wiatru poczuć na twarzy, miarowe uderzenia serca, zapomnienie. Czy mogłabym to ot tak zastawić? Nigdy!
Nie zostawię mojego roweru, sporego zbioru filmów, kapselków po Tymbarkach.
Wiem, że kiedy będę starsza i tak wyjadę, by stać się kimś lepszym, spełnić marzenia. Jednak nigdy nie zapomnę o domu z dzieciństwa. Ten pokój z niebieskimi ścianami, ciuchy na fotelu, stary komputer na czarnym biurku, widok z okna, lampa oświetlająca drogę w nocy do łóżka. Wyjadę stąd, choć nie będzie łatwo, ale będę wracać, nie raz i nie dwa.
Jak to mnie ukształtuje? Dopiero mam czternaście lat całe życie przede mną. Wiele może się jeszcze stać. Ale co to będzie, co się stanie, dowiem się w najbliższym czasie."
Jesteśmy tylko pisakiem na brzegu morza...

wtorek, 4 listopada 2014

TY WCIĄŻ STOISZ - podrabiany wiersz

Świat się wali, a Ty ciągle potrafisz stać prosto.
Jak Ty to robisz?
Jeśli zdarzy  Ci się upaść, już po chwili na nowo wstajesz.
Jak Ty to robisz?
A kiedy już wstaniesz, potrafisz nie upadać znowu.
Jak Ty to robisz?
To nie możliwe.
Ty nie istniejesz, nie możesz istnieć.

Przykro mi, Ty mój zmyślony przyjacielu.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Test osobowości - dosłownie

Hejka kochani ;*
co tam u was wielkim świecie?
Mam nadzieje, że tak w miarę. Bo co się dzieje u mnie?
Przeżyłam kilka ostatnich dni, to się liczy. Ale moja irytacja wobec ludzi sięga zenitu, że aż zaraz się potnę mydłem -,- .
O niektórych rzeczach nie warto wspominać, bo można tylko się  zawieść ;)
Do tego coś się dzieje z moim żołądkiem i ciągle chce mi się wymiotować ... dziś żyję tylko i wyłącznie na pepsi lub coli. Pomaga mi trochę.
Jednak moje zdrowie fizyczne różni się od psychicznego. Psychika moja czuje się o wiele, wiele gorzej....
Ostatnio zrobiłam test osobowościowy i wyszło, że moim typem osobowości jest Entuzjasta, a mój podtyp do Indywidualista.
Z tego co wyczytałam i co mnie zaciekawiło to jest to że:
"Potrafi łatwo odkryć związki między całkowicie różnymi problemami i dziedzinami, przykładowo matematyka i muzyka mają dla niego, pewne cechy wspólne."
"Stara się unikać wiążących zobowiązań."
"Zależy mu na wizerunku człowieka sukcesu. Ma bardzo dobre zdanie o sobie. Uważa, że jest najmądrzejszy, najlepszy, najbardziej lubiany."
"Bez przerwy poszukuje przygód." <---- te cytaty są o entuzjaście. Macie tu stronkę do tego http://enneagram-test.hanzo.eu/typ_osobowosci_7_entuzjasta
a teraz o Indywidualiście:
"Przyciąga go to, co niedostępne."
"Indywidualista przez całe życie intensywnie przeżywa poczucie straty."
To mnie rozwaliło --->  Częstym stanem u niego jest depresja i melancholia. Prowadzi to do charakterystycznych stylów życia:

  • hiperaktywność - przez cały czas angażuje się w jakieś przedsięwzięcia, kończy kursy, poznaje nowych ludzi. Skutkiem tego jest zwalczenie depresji.

  • depresja - indywidualista jest przekonany, że sytuacja jest beznadziejna i że nie potrafi sobie z nią poradzić.

  • okresy depresji i hiperaktywności na zmianę. Jeśli depresja jest zbyt duża zaczyna ją zwalczać.
 "Indywidualiści to świetni psycholodzy. Potrafią pomóc ludziom, którzy znajdują się w trudnej sytuacji życiowej." <--- łapcie stronkę z tego http://enneagram-test.hanzo.eu/typ_osobowosci_4_indywidualista
też zróbcie ten test i piszcie co wyszło ;)
http://enneagram-test.hanzo.eu/
Polecam ^^
dying slow motion


poniedziałek, 27 października 2014

Rozmowa z pustką

-Cześć braciszku!
Odpowiedział mi wiatr.
-Byłam wystarczająco ostatnio grzeczna?- zaśmiałam się cicho sama do siebie, przypominając sobie kilka ostatnich dni. - Bywało różnie, ale nie podpadłam ani razu.
Odpowiedział mi wiatr.
-Jak sądzisz? Czy wszystko się ułoży, czy nadal będziemy w domu trwać w tej dziwnej... nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa. Agonii czy symbiozie? Może sam wybierz.
Zamknęłam oczy i przycupnęłam obok małego nagrobka.
-Miałbyś już 29 lat... Stary pryk już byłby z ciebie! Tylko rok do trzydziestki. Hah. To wtedy zaczyna się prawdopodobieństwo kryzysu wieku średniego? Bo ja nie mam pojęcia.
Odpowiedział mi wiatr.
-Zastanawiam się czy jesteś przy mnie. Mam nadzieję, że dbasz o naszą babcie i wujka. Przydałaby się jakaś pomoc duchowa...
Wiatr przyprawił mnie o dreszcze.
-Powiedz mi jak może kogoś tak bardzo brakować, skoro się nawet tego kogoś nie znało? Odpowiesz mi? Oczywiście, że nie. Przecież Ciebie nie ma. Nawet tam głęboko pod ziemią zostały pewnie tylko malutkie kości.
Westchnęłam jeszcze ten jeden raz.
-Nie chcę się czuć ju tak bardzo samotna... mimo przyjaciół i znajomych, wciąż mi czegoś brakuje. Zawsze będzie brakować. Trzymaj mi tam kciuki za kolejne jutro, żeby przeżyć.
Odwróciłam się i jeszcze szeptem dodałam :
-Kocham cię braciszku.
"Ja ciebie też" - zdawało się odpowiadać echo.


czwartek, 23 października 2014

Opowiadanie

Pomyślałam, że mogłabym zacząć pisać opowiadanie. Postanowiłam dziś napisać prolog, w potem podzielić tą historie na kilka części i napisać jedna po drugiej.
Tak więc zaczynamy.

Spojrzałam w jego szkarłatne oczy. Nie wiem jakich uczuć tam szukałam. Chciałam od niego szacunku, uznania, ufności, jakiegokolwiek miłosierdzia czy współczucia? Pragnęłam znaleźć cokolwiek, co pomogło by mi w dalszej wędrówce. Ale cóż mogłam znaleźć w tych jego szkarłatnych oczach, które przepełniała zimna żądza mordu.
Nie patrzył na mnie, tylko obserwował ludzi na dole. Ja z tej wysokości widziałam tylko ludzi wielkości mrówek, za to on widział ich każdy detal, ich ubiór, posturę, miny, kiedy patrzyli w górę wieżowca, potrafił nawet przeczytać artykuł w gazecie, którą niósł jakiś starszy pan w zielonym swetrze.
Odwróciłam wzrok od niego i wróciłam do książek, nie potrafiłam dłużej myśleć o nim.
Nie wiedział czym jest, lecz ja wiedziałam. Oczy odzwierciedlają duszę, a ja miałam dar ich rozczytywania. Instynktownie rozpoznawałam, kto jest jakim człowiekiem.
Choć to był tylko sen, czułam obecność chłopaka i  jego emocje, które narastały z każdą chwilą.
Aż nie wytrzyma i jak co noc, w końcu skoczy w dół.
Pośle mi jedno pełne bólu spojrzenie przed skokiem, to był zawsze jedyne ludzkie uczucie, jakie w nim wyczuwałam.
Ja mam skoczyć za nim.
On przeżyje, a moim przeznaczeniem będzie zginąć.
Dla niego.
Choć nie wiem kim jest, nie wiem gdzie się podziewa.
Moim przeznaczeniem będzie umrzeć za demona.



PS. może ktoś z wam chce się podzielić pomysłem, na to co może się dalej dziać?

czwartek, 25 września 2014

Zapłata

Możesz czuć, że przez kilka dni jest dobrze, że jest świetnie, że masz ochotę żyć, wstajesz codziennie rano z uśmiechem na ustach i ruszasz do przodu. Ale w końcu przyjdzie taki dzień, że będzie się wszystko pokolei "jebać", aż w końcu nie zostanie ci nic. Każdy uśmiech ma swoją cenę, którą będziesz musiał zapłacić prędzej czy później.
Dziś płacę ja, ale jutro możesz zapłacić ty.

wtorek, 23 września 2014

zapraszma na aska!

Ogółem zapraszam na mojego aska. Nie obiecuję, że odpowiem na wszystko, bo nie chcę by zbyt dużo ludzi z mojego otoczenia widziało o blogu, więc jeśli ktoś piszę od bloga proszę na końcu pytania dopisać + , ale do niczego nie zmuszam. Jestem tylko ciekawa ile osób, do mnie napiszę.
Pozdrawiam :*
 http://ask.fm/bubuchxoxo
Ps. według statystyk najwięcej osób odwiedza mnie ze Stanów Zjednoczonych ^^ nawet ktoś wzedł z Francji.
Dzięki wszystkim !!!!!! 

Co sę teraz ze mną działo.

Także więc, ostatnio mam kilka przygód z lekarzami.
W czwartek tak mnie bolał ząb, że nie mogłam wytrzymać. Biegałam po szkole w poszukiwaniu tabletek przeciw bólowych, skończyło się na tym, że dostałam Apap od szkolnej pielęgniarki. Przez resztę dnia wzięłam dwa Ibuprofeny i kilka Apapów, które kupiła mi mama.
Po szkole w piątek, którą przetrwałam tylko dzięki tabletkom, poszłam do dentysty, który nic tam nie widział i dał skierowanie na prześwietlenie do miasta oddalonego jakieś 20 km. Od razu też poszłam z mamą korzystając z okazji do lekarza z bolącymi plecami, które denerwowały mnie od kilku dni. Lekarz tylko spojrzał na moje plecy i okazało się, że ma skrzywienie kręgosłupa w odcinku lędźwiowym. Wróciłam do domu i byłam załamana. Nie wiedziałam co ze sobą począć. Dostałam tylko receptę na witaminy i ćwiczenia mające wzmocnić kręgosłup. Przepłakałam pół dnia, nie miałam nawet sił by coś napisać.
Na prześwietlenie i dentystę musiałam czekać do poniedziałku, weekend przeżyłam tylko dzięki kilku Apapom, Ibuprofenom i bardzo silnym tabletkom przeciwbólowym mojego wujka.
Pojechałam na to prześwietlenie z jakimś znajomym mamy z osiedla. Zajęło nam to tylko kilka minut, poczekałam do dwunastej i poszłam do dentysty, którego akurat tego dnia nie było. Dopiero we wtorek się dostałam do niego. Choć na kartce pisało, że jest od ósmej, przyjechał na dziewiątą, czekając na niego obserwowałam ludzi i zauważyłam dwie ciekawe rzeczy, o których powiem w następnym wpisie.
Do stomatologa tylko weszłam i wyszłam. Obejrzał zdjęcie i powiedział, że to stan zapalny. Kazał mi jakieś ziółka do płukania wykupić w aptece. Tyle cierpienia i niszczenia sobie wątroby, by powiedział mi coś takiego. Serio?
Tak więc minęły mi ostatnie dni. Dziś przyjedzie kumpela z lekcjami za poniedziałek i wtorek. Pogadamy trochę szczerze i powygłupiamy się. Normalka.
Plecy będę wzmacniać ćwiczeniami, na w-fie będę uważać i będę płukać mojego biednego ząbka, który na szczęście coraz mniej boli.
A co tam ciekawego u was?

poniedziałek, 15 września 2014

Teatr codzienności uśmiechu



Czemu muszę znowu udawać, że nic się nie stało? Czemu nie mówię prawdy? Prawda jest zbyt… bolesna? Zbyt… przerażająca? W końcu przez cały czas udaję, cały czas ubieram maskę. Całe życie to jeden wielki teatr.
Widziałam coś, czego nie powinnam widzieć? Odwracam się i skręcam w inną stronę.
Usłyszałam u sąsiada za ścianą coś niepokojącego? Pozgłaszam telewizor.
Zarobiłam coś strasznego? Skądże, przecież to nie ja.
Mój znajomy jest chory? Przecież ja go nie znam, nigdy go na oczy nie widziałam.
Kochamy się, lubimy, chcemy być razem? To tylko kolega z biednej rodziny.
Wystraszy zamalować wory pod oczami, przećwiczyć mimikę przed lustrem i przykleić uśmiech. Można ruszać dalej ze swoim zajebistym sztucznym uśmiechem mówiącym : „Spierdalać!”. Więc można przyjąć, że nie pokazuję zębów by było miło, tylko jak pies, warczę.
Wstaje rano, dzień się powtarza. Potem rok, lata, całe życie. Ciągle w biegu, ciągle udając.
Nie mam wyboru? Mam wybór, tylko staram się wybierać zawsze mniejsze zło. To, co że jak się wyda jest o wiele gorzej? To, co że ranię wszystkich wokół, kiedyś przecież mi wybaczą. Choć nic nie będzie takie jak wcześniej, lecz ja to właśnie wybieram. Niszczę swoje życie kawałek po kawałku, czekając, aż tych części które odpadły nie będę mogła więcej złożyć.
  Kto ma ochotę proszę niech piszę komentarz. Chętnie dowiem się opinii innych ^^

niedziela, 14 września 2014

lost ?

Okej, spoko. pogubiłam się, przyznaje. Codziennie dowiaduję się nowych ciekawych rzeczy, które ostatnio zwalają z nóg. Aż głupia marzyłam dziś, by odnaleźć swoje zakazane lusterko, ale nie... Lepiej czasem nie szukać, bo można znaleźć...
Co chwilę ktoś mnie zawodzi. Mam wrażenie, że mi pokazuje jaka jestem mało ważna dla nie go, a to niby miało być best friends forever ... Także, więc okej.
Dziś kolejny dzionek w szkole, super. Po szkole idziemy z dziewczynami połazić po secondhandach. Czas na łowy !!! Tak na poprawę humoru.
Jakoś przeżyję ten dzień, tóry krok po kroku coraz częściej sprawia cierpienie.
Idę zrobić kawę i muszę jeszcze włosy wyprostować.. To tym powinnam zająć teraz myśli, nie tym co nadejdzie w week. Tak będzie łatwiej....