czwartek, 25 września 2014

Zapłata

Możesz czuć, że przez kilka dni jest dobrze, że jest świetnie, że masz ochotę żyć, wstajesz codziennie rano z uśmiechem na ustach i ruszasz do przodu. Ale w końcu przyjdzie taki dzień, że będzie się wszystko pokolei "jebać", aż w końcu nie zostanie ci nic. Każdy uśmiech ma swoją cenę, którą będziesz musiał zapłacić prędzej czy później.
Dziś płacę ja, ale jutro możesz zapłacić ty.

wtorek, 23 września 2014

zapraszma na aska!

Ogółem zapraszam na mojego aska. Nie obiecuję, że odpowiem na wszystko, bo nie chcę by zbyt dużo ludzi z mojego otoczenia widziało o blogu, więc jeśli ktoś piszę od bloga proszę na końcu pytania dopisać + , ale do niczego nie zmuszam. Jestem tylko ciekawa ile osób, do mnie napiszę.
Pozdrawiam :*
 http://ask.fm/bubuchxoxo
Ps. według statystyk najwięcej osób odwiedza mnie ze Stanów Zjednoczonych ^^ nawet ktoś wzedł z Francji.
Dzięki wszystkim !!!!!! 

Co sę teraz ze mną działo.

Także więc, ostatnio mam kilka przygód z lekarzami.
W czwartek tak mnie bolał ząb, że nie mogłam wytrzymać. Biegałam po szkole w poszukiwaniu tabletek przeciw bólowych, skończyło się na tym, że dostałam Apap od szkolnej pielęgniarki. Przez resztę dnia wzięłam dwa Ibuprofeny i kilka Apapów, które kupiła mi mama.
Po szkole w piątek, którą przetrwałam tylko dzięki tabletkom, poszłam do dentysty, który nic tam nie widział i dał skierowanie na prześwietlenie do miasta oddalonego jakieś 20 km. Od razu też poszłam z mamą korzystając z okazji do lekarza z bolącymi plecami, które denerwowały mnie od kilku dni. Lekarz tylko spojrzał na moje plecy i okazało się, że ma skrzywienie kręgosłupa w odcinku lędźwiowym. Wróciłam do domu i byłam załamana. Nie wiedziałam co ze sobą począć. Dostałam tylko receptę na witaminy i ćwiczenia mające wzmocnić kręgosłup. Przepłakałam pół dnia, nie miałam nawet sił by coś napisać.
Na prześwietlenie i dentystę musiałam czekać do poniedziałku, weekend przeżyłam tylko dzięki kilku Apapom, Ibuprofenom i bardzo silnym tabletkom przeciwbólowym mojego wujka.
Pojechałam na to prześwietlenie z jakimś znajomym mamy z osiedla. Zajęło nam to tylko kilka minut, poczekałam do dwunastej i poszłam do dentysty, którego akurat tego dnia nie było. Dopiero we wtorek się dostałam do niego. Choć na kartce pisało, że jest od ósmej, przyjechał na dziewiątą, czekając na niego obserwowałam ludzi i zauważyłam dwie ciekawe rzeczy, o których powiem w następnym wpisie.
Do stomatologa tylko weszłam i wyszłam. Obejrzał zdjęcie i powiedział, że to stan zapalny. Kazał mi jakieś ziółka do płukania wykupić w aptece. Tyle cierpienia i niszczenia sobie wątroby, by powiedział mi coś takiego. Serio?
Tak więc minęły mi ostatnie dni. Dziś przyjedzie kumpela z lekcjami za poniedziałek i wtorek. Pogadamy trochę szczerze i powygłupiamy się. Normalka.
Plecy będę wzmacniać ćwiczeniami, na w-fie będę uważać i będę płukać mojego biednego ząbka, który na szczęście coraz mniej boli.
A co tam ciekawego u was?

poniedziałek, 15 września 2014

Teatr codzienności uśmiechu



Czemu muszę znowu udawać, że nic się nie stało? Czemu nie mówię prawdy? Prawda jest zbyt… bolesna? Zbyt… przerażająca? W końcu przez cały czas udaję, cały czas ubieram maskę. Całe życie to jeden wielki teatr.
Widziałam coś, czego nie powinnam widzieć? Odwracam się i skręcam w inną stronę.
Usłyszałam u sąsiada za ścianą coś niepokojącego? Pozgłaszam telewizor.
Zarobiłam coś strasznego? Skądże, przecież to nie ja.
Mój znajomy jest chory? Przecież ja go nie znam, nigdy go na oczy nie widziałam.
Kochamy się, lubimy, chcemy być razem? To tylko kolega z biednej rodziny.
Wystraszy zamalować wory pod oczami, przećwiczyć mimikę przed lustrem i przykleić uśmiech. Można ruszać dalej ze swoim zajebistym sztucznym uśmiechem mówiącym : „Spierdalać!”. Więc można przyjąć, że nie pokazuję zębów by było miło, tylko jak pies, warczę.
Wstaje rano, dzień się powtarza. Potem rok, lata, całe życie. Ciągle w biegu, ciągle udając.
Nie mam wyboru? Mam wybór, tylko staram się wybierać zawsze mniejsze zło. To, co że jak się wyda jest o wiele gorzej? To, co że ranię wszystkich wokół, kiedyś przecież mi wybaczą. Choć nic nie będzie takie jak wcześniej, lecz ja to właśnie wybieram. Niszczę swoje życie kawałek po kawałku, czekając, aż tych części które odpadły nie będę mogła więcej złożyć.
  Kto ma ochotę proszę niech piszę komentarz. Chętnie dowiem się opinii innych ^^

niedziela, 14 września 2014

lost ?

Okej, spoko. pogubiłam się, przyznaje. Codziennie dowiaduję się nowych ciekawych rzeczy, które ostatnio zwalają z nóg. Aż głupia marzyłam dziś, by odnaleźć swoje zakazane lusterko, ale nie... Lepiej czasem nie szukać, bo można znaleźć...
Co chwilę ktoś mnie zawodzi. Mam wrażenie, że mi pokazuje jaka jestem mało ważna dla nie go, a to niby miało być best friends forever ... Także, więc okej.
Dziś kolejny dzionek w szkole, super. Po szkole idziemy z dziewczynami połazić po secondhandach. Czas na łowy !!! Tak na poprawę humoru.
Jakoś przeżyję ten dzień, tóry krok po kroku coraz częściej sprawia cierpienie.
Idę zrobić kawę i muszę jeszcze włosy wyprostować.. To tym powinnam zająć teraz myśli, nie tym co nadejdzie w week. Tak będzie łatwiej....