poniedziałek, 27 października 2014

Rozmowa z pustką

-Cześć braciszku!
Odpowiedział mi wiatr.
-Byłam wystarczająco ostatnio grzeczna?- zaśmiałam się cicho sama do siebie, przypominając sobie kilka ostatnich dni. - Bywało różnie, ale nie podpadłam ani razu.
Odpowiedział mi wiatr.
-Jak sądzisz? Czy wszystko się ułoży, czy nadal będziemy w domu trwać w tej dziwnej... nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa. Agonii czy symbiozie? Może sam wybierz.
Zamknęłam oczy i przycupnęłam obok małego nagrobka.
-Miałbyś już 29 lat... Stary pryk już byłby z ciebie! Tylko rok do trzydziestki. Hah. To wtedy zaczyna się prawdopodobieństwo kryzysu wieku średniego? Bo ja nie mam pojęcia.
Odpowiedział mi wiatr.
-Zastanawiam się czy jesteś przy mnie. Mam nadzieję, że dbasz o naszą babcie i wujka. Przydałaby się jakaś pomoc duchowa...
Wiatr przyprawił mnie o dreszcze.
-Powiedz mi jak może kogoś tak bardzo brakować, skoro się nawet tego kogoś nie znało? Odpowiesz mi? Oczywiście, że nie. Przecież Ciebie nie ma. Nawet tam głęboko pod ziemią zostały pewnie tylko malutkie kości.
Westchnęłam jeszcze ten jeden raz.
-Nie chcę się czuć ju tak bardzo samotna... mimo przyjaciół i znajomych, wciąż mi czegoś brakuje. Zawsze będzie brakować. Trzymaj mi tam kciuki za kolejne jutro, żeby przeżyć.
Odwróciłam się i jeszcze szeptem dodałam :
-Kocham cię braciszku.
"Ja ciebie też" - zdawało się odpowiadać echo.


czwartek, 23 października 2014

Opowiadanie

Pomyślałam, że mogłabym zacząć pisać opowiadanie. Postanowiłam dziś napisać prolog, w potem podzielić tą historie na kilka części i napisać jedna po drugiej.
Tak więc zaczynamy.

Spojrzałam w jego szkarłatne oczy. Nie wiem jakich uczuć tam szukałam. Chciałam od niego szacunku, uznania, ufności, jakiegokolwiek miłosierdzia czy współczucia? Pragnęłam znaleźć cokolwiek, co pomogło by mi w dalszej wędrówce. Ale cóż mogłam znaleźć w tych jego szkarłatnych oczach, które przepełniała zimna żądza mordu.
Nie patrzył na mnie, tylko obserwował ludzi na dole. Ja z tej wysokości widziałam tylko ludzi wielkości mrówek, za to on widział ich każdy detal, ich ubiór, posturę, miny, kiedy patrzyli w górę wieżowca, potrafił nawet przeczytać artykuł w gazecie, którą niósł jakiś starszy pan w zielonym swetrze.
Odwróciłam wzrok od niego i wróciłam do książek, nie potrafiłam dłużej myśleć o nim.
Nie wiedział czym jest, lecz ja wiedziałam. Oczy odzwierciedlają duszę, a ja miałam dar ich rozczytywania. Instynktownie rozpoznawałam, kto jest jakim człowiekiem.
Choć to był tylko sen, czułam obecność chłopaka i  jego emocje, które narastały z każdą chwilą.
Aż nie wytrzyma i jak co noc, w końcu skoczy w dół.
Pośle mi jedno pełne bólu spojrzenie przed skokiem, to był zawsze jedyne ludzkie uczucie, jakie w nim wyczuwałam.
Ja mam skoczyć za nim.
On przeżyje, a moim przeznaczeniem będzie zginąć.
Dla niego.
Choć nie wiem kim jest, nie wiem gdzie się podziewa.
Moim przeznaczeniem będzie umrzeć za demona.



PS. może ktoś z wam chce się podzielić pomysłem, na to co może się dalej dziać?