Nastał czas jesieni, przywitałam go z niesmakiem. Zaczęło się od noszenia kurtki jakoś na przełomie września/października i drgawek zaraz po wyjściu z autobusu. Potem nawet poczułam się dobrze z myślą o jesieni, w powietrzu było czuć resztki lata, drzewa zaczęły się złocić, nawet temperatura podskoczyła.
A teraz?
He, teraz. Nadszedł ten czas, który najbardziej kojarzy się z jesienią. Jest to coś w stylu depresji. Aktualnie znajduję się w stanie, gdzie mam ochotę uciec od ludzi, zamknąć się w swoich czterech ścianach i zapalić świeczkę zapachową.
A może to dlatego, że jest poniedziałek. Poniedziałki rzadko są przyjemne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dawaj dawaj ;D zmotywuj mnie do pisania dalszych wypocin ;))