wtorek, 3 marca 2015

Demony Umysłu.

Znowu jestem smutna. Chyba tylko o tym potrafię pisać.
Łatwiej jest się otworzyć na kolejne fale bólu, niż na nadzieję na jakiekolwiek szczęście. Lepiej otworzyć swój umysł na cierpienie, zostawić otwarte drzwi do własnej głowy. Drzwi, których nikt nie potrafi zamknąć, poza tobą.
I stoisz w tych drzwiach, mając nadzieję, że  przyjdzie do ciebie ktoś, komu na tobie zależy. A zamiast tego przychodzą małe demony, lęki, zmartwienia. Jako tylko pojedyncze myśli. Chowają się gdzieś w tobie i rosną powoli z dnia na dzień.

Niska samoocena.

Małe poczucie własnej wartości.

Lęk przed obcymi.

Lęk przed  przyjaciółmi.

Chęć dostania tego, co nieosiągalne.

Każdy demon ma swoje imię i swoją historię. Kiedy dojrzeje w cieniu twojego umysłu, będzie cię odwiedzał. Prześladował cię po trochu, aż się do tego przyzwyczaisz i samemu przyznasz mu racje.
Demony nie wyjdą ot tak sobie z twojej głowy, mają swoją ofiarę, żywiciela. Nigdy cie już nie opuszczą. Może ich siła na jakiś czas zmaleje, ale i tak wrócą. Nagle uderzą mocno, padniesz na kolana, butem przygwożdżą twoją twarz do ziemi, przypominając ci jaki jesteś słaby.
Ale wciąż nie jesteś w stanie zamknąć tych drzwi, czekasz, aż przyjdzie ktoś kto cię wyzwoli.
Ale nikt nie przychodzi, a ty nie masz już wystarczająco sił by ich zamknąć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dawaj dawaj ;D zmotywuj mnie do pisania dalszych wypocin ;))