Efemeryczność wypowiadanych słów zmienia nasze postrzeganie świata.
Coś jest, a potem tego nie ma. Coś nam się wydaje, a potem to znika. Wmawiamy sobie jakieś błędne stwierdzenia, by przetrwać kolejny dzień, miesiąc, rok.
A do tego wmawiamy sobie, że to co czujemy jest NADZIEJĄ.
Nie muszę chyba nic więcej dodawać.
Bez ładu i składu. Bez głębszych myśli.
niedziela, 20 grudnia 2015
niedziela, 25 października 2015
Szczęście dla Twej Miłości.
Bo przecież jak Ci na kimś zależy, to chcesz dla niego szczęścia, prawda?
Niezależnie od tego czy chodzi o chłopaka, dziewczynę lub nawet o osoby, które darzysz mniej głębokim uczuciem jak przyjaciele. Jednakże skupmy się na tej osobie, którą uważasz za bratnią duszę i wydaje Ci się, że chcesz spędzić z nią resztę życia.
Kiedy widzisz tego kogoś uśmiech, sam się uśmiechasz.
Kiedy zdajesz sobie sprawę z bliskości drugiej osoby... Masz głupie dreszcze.
Pragniesz tego kogoś dotyku 24/24h.
Widzisz tysiące niedoskonałości w nim/w niej, ale zamiast się nimi zrazić uważasz, że są słodkie i niesamowite.
W głowie układasz idealne scenariusze, gdzie to wszystko miałoby sens.
Mogłabym wymieniać w nieskończoność.
Po prostu chcesz szczęścia dla drugiej osoby. Niezaleznie z kim, niezależnie gdzie ani kiedy. Chcesz by była szczęśliwa.
Nadal tego pragniesz, nawet jeśli w tym szczęściu nie ma miejsca dla Ciebie.
Wtedy możesz być pewien, że to jest prawdziwa miłość.
Pozdrowienia dla wszystkich Crush'ów na całym świecie. Niech wam się wiedze.
Niezależnie od tego czy chodzi o chłopaka, dziewczynę lub nawet o osoby, które darzysz mniej głębokim uczuciem jak przyjaciele. Jednakże skupmy się na tej osobie, którą uważasz za bratnią duszę i wydaje Ci się, że chcesz spędzić z nią resztę życia.
Kiedy widzisz tego kogoś uśmiech, sam się uśmiechasz.
Kiedy zdajesz sobie sprawę z bliskości drugiej osoby... Masz głupie dreszcze.
Pragniesz tego kogoś dotyku 24/24h.
Widzisz tysiące niedoskonałości w nim/w niej, ale zamiast się nimi zrazić uważasz, że są słodkie i niesamowite.
W głowie układasz idealne scenariusze, gdzie to wszystko miałoby sens.
Mogłabym wymieniać w nieskończoność.
Po prostu chcesz szczęścia dla drugiej osoby. Niezaleznie z kim, niezależnie gdzie ani kiedy. Chcesz by była szczęśliwa.
Nadal tego pragniesz, nawet jeśli w tym szczęściu nie ma miejsca dla Ciebie.
Wtedy możesz być pewien, że to jest prawdziwa miłość.
Pozdrowienia dla wszystkich Crush'ów na całym świecie. Niech wam się wiedze.
czwartek, 8 października 2015
Coś o crushu, coś o herbacie, coś o przereklamowaniu.
Mam potrzebę pisania, chociaż nie wiem czy jeszcze mam o czym.
Może o dzisiejszym dniu?
Heh.
Lepiej o nim nie wspominać. Czarny strój wisi w szafie, a herbata malinowa dawno wystygła. Moja kochana herbata.
Mam dobry humor, trochę się tego boję. Często jak mam dobry humor, coś się wali. Rozpada na części, jakbym za każdy uśmiech musiała płacić cenę. Ale nie chce o tym myśleć.
Może napiszę coś o Tobie mój Crush'u?
Choć czy jeszcze jestem w stanie tak Ciebie nazywać. Chyba nie. Jednakże zostaniesz moich Crush'em na zawsze, takim miłym wspomnieniem. Moim własnym "przereklamowaniem". Choć nie masz z tym nic wspólnego. Ale stałeś się przereklamowany, kiedy zdałam sobie sprawę, że zależało mi na samej idei twojego istnienia, a nie na Tobie.
Ale to nie ważne.
Temat na inny dzień, inny czas.
Wypije herbatę.
Zamknę drzwi.
Uśmiechnę się do siebie w lusterku. Powiem sobie, że...
A w sumie nie wiem co powiem. ale jak się dowiem to wam dam znać.
Może o dzisiejszym dniu?
Heh.
Lepiej o nim nie wspominać. Czarny strój wisi w szafie, a herbata malinowa dawno wystygła. Moja kochana herbata.
Mam dobry humor, trochę się tego boję. Często jak mam dobry humor, coś się wali. Rozpada na części, jakbym za każdy uśmiech musiała płacić cenę. Ale nie chce o tym myśleć.
Może napiszę coś o Tobie mój Crush'u?
Choć czy jeszcze jestem w stanie tak Ciebie nazywać. Chyba nie. Jednakże zostaniesz moich Crush'em na zawsze, takim miłym wspomnieniem. Moim własnym "przereklamowaniem". Choć nie masz z tym nic wspólnego. Ale stałeś się przereklamowany, kiedy zdałam sobie sprawę, że zależało mi na samej idei twojego istnienia, a nie na Tobie.
Ale to nie ważne.
Temat na inny dzień, inny czas.
Wypije herbatę.
Zamknę drzwi.
Uśmiechnę się do siebie w lusterku. Powiem sobie, że...
A w sumie nie wiem co powiem. ale jak się dowiem to wam dam znać.
czwartek, 17 września 2015
Wartość obrazka w sieci
Zazwyczaj kiedy mam zły humor, albo moja niedorobiona osobowość znajdzie obiekt, który jest poza jej zasięgiem i jest z tego powodu w rozpaczy, siedzę i przeglądam smutne filmiki i obrazki w sieci. Za każdym razem z tą myślą:
"Jakie to głębokie!"
"Jak bardzo to opisuje moje życie!"
A teraz jak siedzę i widzę te JPEG-i doszła do mnie jedna myśl.
Jakie to smutne, że do każdego obrazka znajdzie się tysiąc innych osób, które mają dokładnie tak samo. A każdy z nas nadal uważa się za niezwykle wyjątkowego. Oczywiście jest wyjątkowy, nasze uczucia są wyjątkowe dla nas samych. Ale także w ten sposób myśli tysiące innych osób.
Smutne jest to, że wyjątkowość naszych uczuć sprowadza się do jednego obrazka, z jakimś bardzo "głębokim" tekstem, które definiuje całe nasze życie.
Jakaż to hipokryzja, skoro w przyszłości będę zajmować się właśnie czymś takim, ale w kontekście reklamy. Jednym obrazkiem mam wywołać pragnienie. Jedną rzeczą mam zaspokoić tysiące.
Taką funkcję spełniają te obrazki, choć w sumie nie do końca przemyślaną. Tworzą one całość, pewien sprzeczny ideał, do którego dążymy nawet w miłości. A jest to uczucie tak porywcze i tak piękne, że nie ma sensu jeszcze szukać czegoś piękniejszego, co przekazują nam te obrazki.
Samo to uczucie miłości jest idealne. Miłość jest tylko związkiem chemicznym, ale to właśnie ona często decyduje o naszym życiu.
A wartość naszego życia, zmniejszamy do tego obrazka.
To nie jest nic złego. Rób tak dalej, ja też będę nadal oglądać dołujące obrazki w internecie. Ale żyj ze świadomością, ile osób dokładnie w tym samym momencie doświadcza tego samego.
Taki sposób myślenia przynosi mi ulgę, bo wiem, że nie jestem osamotniona. Ale w pewnym sensie... jednak sama.
"Jakie to głębokie!"
"Jak bardzo to opisuje moje życie!"
A teraz jak siedzę i widzę te JPEG-i doszła do mnie jedna myśl.
Jakie to smutne, że do każdego obrazka znajdzie się tysiąc innych osób, które mają dokładnie tak samo. A każdy z nas nadal uważa się za niezwykle wyjątkowego. Oczywiście jest wyjątkowy, nasze uczucia są wyjątkowe dla nas samych. Ale także w ten sposób myśli tysiące innych osób.
Smutne jest to, że wyjątkowość naszych uczuć sprowadza się do jednego obrazka, z jakimś bardzo "głębokim" tekstem, które definiuje całe nasze życie.
Jakaż to hipokryzja, skoro w przyszłości będę zajmować się właśnie czymś takim, ale w kontekście reklamy. Jednym obrazkiem mam wywołać pragnienie. Jedną rzeczą mam zaspokoić tysiące.
Taką funkcję spełniają te obrazki, choć w sumie nie do końca przemyślaną. Tworzą one całość, pewien sprzeczny ideał, do którego dążymy nawet w miłości. A jest to uczucie tak porywcze i tak piękne, że nie ma sensu jeszcze szukać czegoś piękniejszego, co przekazują nam te obrazki.
Samo to uczucie miłości jest idealne. Miłość jest tylko związkiem chemicznym, ale to właśnie ona często decyduje o naszym życiu.
A wartość naszego życia, zmniejszamy do tego obrazka.
To nie jest nic złego. Rób tak dalej, ja też będę nadal oglądać dołujące obrazki w internecie. Ale żyj ze świadomością, ile osób dokładnie w tym samym momencie doświadcza tego samego.
Taki sposób myślenia przynosi mi ulgę, bo wiem, że nie jestem osamotniona. Ale w pewnym sensie... jednak sama.
środa, 19 sierpnia 2015
Wielka lista drobnego szczęścia.
Jest taki rodzaj pewnego piękna w życiu, który daje ci wrażenie, że robisz coś więcej. Są osoby, które siedzą całe dnie przed komputerem i narzekają wciąż na swój los. To takie straszne.
Ale są osoby, które robią coś więcej. Nie musi być to coś wielkiego, ale nawet drobnostka pomaga przetrwać dzień.
Tak jak z moją listą do zrobienia rzeczy przed osiemnastką. Niektórzy zareagowali na to coś w stylu "Jeeeny, co ona znowu wymyśliła."
Moja lista składa się z drobnych rzeczy, typu: "zobaczyć wschód słońca". Bo co prawda to prawda. Nigdy nie obserwowałam jak ono wchodzi, aż do wczoraj. Na tej liście są także bardziej... WIELKIE rzeczy.
Teraz mogę żyć z tą świadomością, że robię coś więcej. Nie siedzę na dupie i nie narzekam na to jak bardzo mi się nudzi, tylko coś robię. Wiadomo, wiele rzeczy z tej listy nudno robić samemu, ale od czego ma się takich cudownych kumpli ^.^ . Mordy kochane na przyszły rok jedziemy pod namiot nad jezioro i zrobimy tam mega ognisko. To takie jedno z wielu rzeczy do zrobienia. A i jak będzie okazja oglądamy Mustanga z Dzikiej Doliny. Film mojego dzieciństwa, ale nie taka dubbingowana wersja. Tylko prawdziwa z napisami. Kiedy poczułam się na tyle pewnie w czytaniu, sama siadałam przed starym PC i zatrzymywałam co chwilę film by tylko przeczytać o czym oni właściwie rozmawiają. I choć kompletnie nie rozumiałam o czym śpiewa Bryan Adams, podkręcałam głośność i śpiewałam po swojemu. Jedni mieli kosmokwaki, a ja mogę być dumna, że wychowałam się na Bryanie Adamsie. (Choć jest jeszcze jedna piosenka, którą pamiętam z dzieciństwa, leciło jakoś tak... "A ja będę Twym aniołem, Twą radością, smutkiem, żalem. Będę gwiazdą na twym niebie..." itd.)
Taaaa... to były czasy.
A teraz dzięki tej liście mogę choć po części wrócić do dzieciństwa, póki jeszcze przysłowiowo nie weszłam w dorosłość. Chcę jeszcze raz zasmakować tej beztroski. A jak skończę osiemnaście lat, to co?
No, nic. Kolejne plany, kolejna lista. (Nawet wiem co na przyszły rok zajmie dwa pierwsze miejsca: Tatuaż i Bungee).
Ale są osoby, które robią coś więcej. Nie musi być to coś wielkiego, ale nawet drobnostka pomaga przetrwać dzień.
Tak jak z moją listą do zrobienia rzeczy przed osiemnastką. Niektórzy zareagowali na to coś w stylu "Jeeeny, co ona znowu wymyśliła."
Moja lista składa się z drobnych rzeczy, typu: "zobaczyć wschód słońca". Bo co prawda to prawda. Nigdy nie obserwowałam jak ono wchodzi, aż do wczoraj. Na tej liście są także bardziej... WIELKIE rzeczy.
Teraz mogę żyć z tą świadomością, że robię coś więcej. Nie siedzę na dupie i nie narzekam na to jak bardzo mi się nudzi, tylko coś robię. Wiadomo, wiele rzeczy z tej listy nudno robić samemu, ale od czego ma się takich cudownych kumpli ^.^ . Mordy kochane na przyszły rok jedziemy pod namiot nad jezioro i zrobimy tam mega ognisko. To takie jedno z wielu rzeczy do zrobienia. A i jak będzie okazja oglądamy Mustanga z Dzikiej Doliny. Film mojego dzieciństwa, ale nie taka dubbingowana wersja. Tylko prawdziwa z napisami. Kiedy poczułam się na tyle pewnie w czytaniu, sama siadałam przed starym PC i zatrzymywałam co chwilę film by tylko przeczytać o czym oni właściwie rozmawiają. I choć kompletnie nie rozumiałam o czym śpiewa Bryan Adams, podkręcałam głośność i śpiewałam po swojemu. Jedni mieli kosmokwaki, a ja mogę być dumna, że wychowałam się na Bryanie Adamsie. (Choć jest jeszcze jedna piosenka, którą pamiętam z dzieciństwa, leciło jakoś tak... "A ja będę Twym aniołem, Twą radością, smutkiem, żalem. Będę gwiazdą na twym niebie..." itd.)
Taaaa... to były czasy.
A teraz dzięki tej liście mogę choć po części wrócić do dzieciństwa, póki jeszcze przysłowiowo nie weszłam w dorosłość. Chcę jeszcze raz zasmakować tej beztroski. A jak skończę osiemnaście lat, to co?
No, nic. Kolejne plany, kolejna lista. (Nawet wiem co na przyszły rok zajmie dwa pierwsze miejsca: Tatuaż i Bungee).
A ty?Co robisz ze swoim życiem?
niedziela, 19 lipca 2015
Początek czegoś nowego. Nowy plan, nowa seria.
Świat już jest taki pokręcony, każdego dnia odkrywamy nową cząstkę siebie oraz ludzi, którzy nas otaczają. Ostatnio zaczęłam odkrywać siebie coraz więcej.
No i...
[myśli]
Właśnie w tym momencie wpadłam na pewien pomysł. Chciałabym zrobić takie jakby Q&A, ale w lekko zmienionej formie.
Będę sobie co jakiś czas zadawać określone jedno pytanie (lub to wy możecie dawać propozycję tych pytań) i potem będę się wypowiadać na dany temat (oczywiście jeśli będę szukać dodatkowych informacji wrzucę na końcu źródła).
Mam w planach odpowiadać na różne pytania. Na przykład coś w stylu: "Czy ufo istnieje?", "Co sądzisz o nowym Popku?", albo z innej beczki "Czy warto się zakochiwać?"
Pytać można o co się chce. Wszystko zależy od tego, o czym mam ochotę pisać.
Czas zabrać się za tego bloga, nie spodziewam się zaraz jakiegoś wielkiego wejścia. Jednakże ciężką pracą i co najważniejsze systematycznością, może w końcu uda mi się doprowadzić tego bloga do porządku.
Jeszcze mam kilka innych pomysłów na takie jakby "serie"/"działy"... nie mam pojęcia jak to nazwać.
Doooobra. Czas brać się do roboty. najpierw zmieńmy trochę wygląd bloga i usuńmy te stare pełne niezrozumiałego żalu teksty. Tak na dobry początek. ;)
A potem zobaczę drugą część Matrixa. Elo xd
No i...
[myśli]
Właśnie w tym momencie wpadłam na pewien pomysł. Chciałabym zrobić takie jakby Q&A, ale w lekko zmienionej formie.
Będę sobie co jakiś czas zadawać określone jedno pytanie (lub to wy możecie dawać propozycję tych pytań) i potem będę się wypowiadać na dany temat (oczywiście jeśli będę szukać dodatkowych informacji wrzucę na końcu źródła).
Mam w planach odpowiadać na różne pytania. Na przykład coś w stylu: "Czy ufo istnieje?", "Co sądzisz o nowym Popku?", albo z innej beczki "Czy warto się zakochiwać?"
Pytać można o co się chce. Wszystko zależy od tego, o czym mam ochotę pisać.
Czas zabrać się za tego bloga, nie spodziewam się zaraz jakiegoś wielkiego wejścia. Jednakże ciężką pracą i co najważniejsze systematycznością, może w końcu uda mi się doprowadzić tego bloga do porządku.
Jeszcze mam kilka innych pomysłów na takie jakby "serie"/"działy"... nie mam pojęcia jak to nazwać.
Doooobra. Czas brać się do roboty. najpierw zmieńmy trochę wygląd bloga i usuńmy te stare pełne niezrozumiałego żalu teksty. Tak na dobry początek. ;)
A potem zobaczę drugą część Matrixa. Elo xd
środa, 17 czerwca 2015
#niepisanie
Czas chyba coś napisać! To "coś" może być niczym ważnym, ale nadal czymś będzie.
Więc o czym chciałabym pisać?
O sobie i uczuciach? Nie, ten temat się przejadł.
O ludziach i ich zachowaniach? To już kiedyś było.
O modzie? Nie bądźcie śmieszni.
Jedyne o czym potrafię teraz pisać, to o "niepisaniu". I to mnie z lekka przeraża.
Myślę o czym innym jestem w stanie pisać...
"Nic".
Więc może wspomnę o tym jak minął dzień! Choć w sumie po co.
To nie ma sensu słoneczka! ;D
I skończyłam w laptopem w rękach, myśląc nad kolejnym cudownym dniem!
Więc o czym chciałabym pisać?
O sobie i uczuciach? Nie, ten temat się przejadł.
O ludziach i ich zachowaniach? To już kiedyś było.
O modzie? Nie bądźcie śmieszni.
Jedyne o czym potrafię teraz pisać, to o "niepisaniu". I to mnie z lekka przeraża.
Myślę o czym innym jestem w stanie pisać...
"Nic".
Więc może wspomnę o tym jak minął dzień! Choć w sumie po co.
To nie ma sensu słoneczka! ;D
I skończyłam w laptopem w rękach, myśląc nad kolejnym cudownym dniem!
piątek, 5 czerwca 2015
#Zaniedbanie Miłość bez wzajmności.
Tak, wiem...
Zaniedbałam bloga ostatnio. Jak i wszystko inne.
Nie wiem czy potrafię, nie wiem czy jeszcze czegokolwiek chce.
Dziś będzie typowo babsko.
Bo istnieje ogólnie takie głupie uczucie, kiedy widzisz tą zieloną kropkę, oznaczającą aktywność po prawej stronie. Myślisz: "Napisz, napisz, napisz." A kropka po kilku minutach znowu znika w otchłani internetu.
Wpisujesz w polu wiadomości te proste dwa słowa: "Kocham cię". A potem wciskasz jak najmocniej backspace. Choć tak trochę w środku, chcesz by przypadkowo nacisnąć enter.
A potem patrzysz w lustro lub w jakiekolwiek swoje odbicie i chce ci się rzygać.
Uciekasz od tego jak najdalej.
Starasz się zapomnieć... Przestać tworzyć sceny w głowie, gdzie on mógłby siedzieć obok ciebie. Mógłby coś mówić, śmiać się, oglądać serial, płakać na filmie, iść przez miasto za rękę, zatańczyć, popchnąć, pomarudzić, zaskoczyć cię i przytulić.
Masa sytuacji, które MOGŁYBY się stać.
Ale....
No właśnie.
Nie jestem fanką pisania, aż o "takich uczuciach", więc nie ma się spodziewać, że będzie coś więcej.
Chociaż patrząc z drugiej strony, to jaka nastolatka nie zaznała czegoś podobnego ?
Zaniedbałam bloga ostatnio. Jak i wszystko inne.
Nie wiem czy potrafię, nie wiem czy jeszcze czegokolwiek chce.
Dziś będzie typowo babsko.
Bo istnieje ogólnie takie głupie uczucie, kiedy widzisz tą zieloną kropkę, oznaczającą aktywność po prawej stronie. Myślisz: "Napisz, napisz, napisz." A kropka po kilku minutach znowu znika w otchłani internetu.
Wpisujesz w polu wiadomości te proste dwa słowa: "Kocham cię". A potem wciskasz jak najmocniej backspace. Choć tak trochę w środku, chcesz by przypadkowo nacisnąć enter.
A potem patrzysz w lustro lub w jakiekolwiek swoje odbicie i chce ci się rzygać.
Uciekasz od tego jak najdalej.
Starasz się zapomnieć... Przestać tworzyć sceny w głowie, gdzie on mógłby siedzieć obok ciebie. Mógłby coś mówić, śmiać się, oglądać serial, płakać na filmie, iść przez miasto za rękę, zatańczyć, popchnąć, pomarudzić, zaskoczyć cię i przytulić.
Masa sytuacji, które MOGŁYBY się stać.
Ale....
No właśnie.
Nie jestem fanką pisania, aż o "takich uczuciach", więc nie ma się spodziewać, że będzie coś więcej.
Chociaż patrząc z drugiej strony, to jaka nastolatka nie zaznała czegoś podobnego ?
sobota, 9 maja 2015
#Życie i także Lista rzeczy do zrobienia w moim życiu
Moje życie znowu wraca powoli do normalnego stanu. Jak wcześniej sądziłam, że odsunięcie się od wszystkich będzie dobre... No cóż, bardziej się mylić już chyba nie mogłam. Wszystko się zmienia, a ostatnio strasznie zmieniam się sama ja :) .
No ryzyko kompletnie się nie opłaciło. Może się opłaci za... bardzo długi czas, ale nie spodziewam się niczego niezwykłego. Z góry sprawa była przegrana, a niestety dopiero niedawno to do mnie dotarło. Przynajmniej nie będę zadawać sobie pytania "Co by było gdyby...?"
Z każdą chwilą uświadamiam sobie jak mało czasu mi zostało. Moja mama w poniedziałek kończy 60 lat, więc można raczej uznać, że przeżyła ponad połowę swojego życia. Zaczęłam się zastanawiać, co ja będę mogła wspominać w tym wieku.
Każdy moment w moim życiu ostatnio ... Nawet nie wiem jak to ująć. Chcę brać wszystko co jest teraz, cieszyć się każdym momentem swojego marnego istnienia na tym pięknym świecie. *.*
Delikatnie przeraża mnie to, że tak szybko zaczynam uświadamiać sobie takie ważne rzeczy. Choć im szybciej tym lepiej.
Dlatego kiedy skończę to 18 lat, lecę do tatuażysty zrobić sobie napis "Carpe Diem" na dłoni. wiem, że to trochę może wydawać się komuś denne, ale dla mnie to bardzo ważne.
Chcę jeszcze tyle zrobić!
Lecimy z tą listą, a raczej z jej częścią .
x Chcę zrobić coś takiego jak szoty, z czystej ciekawości.
x Chcę skoczyć na bungee, najlepiej w RPA.
x Chcę jeszcze raz pojechać do Oświęcimia.
x Chcę ten tatuaż!
x Chcę zobaczyć kiedyś jak to jest być.... Hmmm. No tak! Jak napiszę co mam na myśli, chyba mnie przyjaciele zatłuką, że w ogóle o tym myślę.
x Chcę przejechać się na rollercoasterze.
x Chcę zobaczyć New York.
x Chcę napisać jakąś książkę lub opowiadanie, z którego w końcu będę zadowolona.
x Chcę ....
Och, aż brak mi pomysłów. A jeszcze będzie ich wiele.
Bo o to w tym chodzi... By na łożu śmierci, niczego nie żałować.
"Życie jest zbyt krótkie, by już teraz zacząć umierać."
No ryzyko kompletnie się nie opłaciło. Może się opłaci za... bardzo długi czas, ale nie spodziewam się niczego niezwykłego. Z góry sprawa była przegrana, a niestety dopiero niedawno to do mnie dotarło. Przynajmniej nie będę zadawać sobie pytania "Co by było gdyby...?"
Z każdą chwilą uświadamiam sobie jak mało czasu mi zostało. Moja mama w poniedziałek kończy 60 lat, więc można raczej uznać, że przeżyła ponad połowę swojego życia. Zaczęłam się zastanawiać, co ja będę mogła wspominać w tym wieku.
Każdy moment w moim życiu ostatnio ... Nawet nie wiem jak to ująć. Chcę brać wszystko co jest teraz, cieszyć się każdym momentem swojego marnego istnienia na tym pięknym świecie. *.*
Delikatnie przeraża mnie to, że tak szybko zaczynam uświadamiać sobie takie ważne rzeczy. Choć im szybciej tym lepiej.
Dlatego kiedy skończę to 18 lat, lecę do tatuażysty zrobić sobie napis "Carpe Diem" na dłoni. wiem, że to trochę może wydawać się komuś denne, ale dla mnie to bardzo ważne.
Chcę jeszcze tyle zrobić!
Lecimy z tą listą, a raczej z jej częścią .
x Chcę zrobić coś takiego jak szoty, z czystej ciekawości.
x Chcę skoczyć na bungee, najlepiej w RPA.
x Chcę jeszcze raz pojechać do Oświęcimia.
x Chcę ten tatuaż!
x Chcę zobaczyć kiedyś jak to jest być.... Hmmm. No tak! Jak napiszę co mam na myśli, chyba mnie przyjaciele zatłuką, że w ogóle o tym myślę.
x Chcę przejechać się na rollercoasterze.
x Chcę zobaczyć New York.
x Chcę napisać jakąś książkę lub opowiadanie, z którego w końcu będę zadowolona.
x Chcę ....
Och, aż brak mi pomysłów. A jeszcze będzie ich wiele.
Bo o to w tym chodzi... By na łożu śmierci, niczego nie żałować.
"Życie jest zbyt krótkie, by już teraz zacząć umierać."
poniedziałek, 4 maja 2015
#Coś_więcej
Po napisaniu ostatniego posta poczułam się milion razy lepiej. A teraz znowu coś siedzi mi w głowie.
Mieliście kiedyś takie uczucie, że desperacko chcieliście coś zmienić w swoim życiu?
Ostatnio tak się czuje. Czegoś mi w tym moim istnieniu brakuje. Mam wrażenie, że wszystko jest bez sensu, jest nudne.
Główni bohaterowie książek, które czytam, przeżywają niesamowite przygody, znajdują miłość, przyjaźń. Chciałabym w końcu sama coś takiego przeżyć, uciec od tego co teraz i zacząć od nowa. Poznać wszystko jeszcze raz. A póki co, to dzieje się tylko w mojej wyobraźni.
Czegoś tu nie ma, czegoś braknie. Jakby kawałek duszy uciekł i znalazł się daleko stąd. Żeby przetrwać muszę go odnaleźć, albo zostanę tu i stanę się pustą skorupą z nudnym życiem i nudnymi marzeniami.
Boję się stracić to co mam, ale boję się jednocześnie to mieć. Nie chce zostać pochłonięta przez to życie, chce czegoś więcej. Przygód, czegoś wartego zapamiętania.
Mieliście kiedyś takie uczucie, że desperacko chcieliście coś zmienić w swoim życiu?
Ostatnio tak się czuje. Czegoś mi w tym moim istnieniu brakuje. Mam wrażenie, że wszystko jest bez sensu, jest nudne.
Główni bohaterowie książek, które czytam, przeżywają niesamowite przygody, znajdują miłość, przyjaźń. Chciałabym w końcu sama coś takiego przeżyć, uciec od tego co teraz i zacząć od nowa. Poznać wszystko jeszcze raz. A póki co, to dzieje się tylko w mojej wyobraźni.
Czegoś tu nie ma, czegoś braknie. Jakby kawałek duszy uciekł i znalazł się daleko stąd. Żeby przetrwać muszę go odnaleźć, albo zostanę tu i stanę się pustą skorupą z nudnym życiem i nudnymi marzeniami.
Boję się stracić to co mam, ale boję się jednocześnie to mieć. Nie chce zostać pochłonięta przez to życie, chce czegoś więcej. Przygód, czegoś wartego zapamiętania.
"Przewartościowuje dziś priorytety". Życie jest zbyt krótkie, by już teraz zacząć umierać.
środa, 22 kwietnia 2015
#Uśmiech
Ostatnio mam niemiłe wrażenie, że wciąż coś tracę.
Tym razem to jest uśmiech i zdolność do szczerego śmiania się. Choć chodzę radosna i uśmiechnięta, często się zastanawiam czy śmieję się tylko dlatego, że inni się śmieją, czy ja uważam to za śmieszne. Ostatnio coraz częściej spotykam się z tą pierwszą sytuacją.
Chcę coś napisać, wciągając jakieś wnioski dające nadzieję czy chociaż poprawiające na duchu.
Ale nie dziś, nie wiem czy jeszcze to potrafię.
Zgubiłam się, nawet nie jestem pewna czy chcę by ktoś mnie odnalazł. nie wiem czy to coś zmieni. Nie chcę się układać komuś na srebrnej tacy. Jeśli komuś zależy, to powinien się starać. A ja wciąż czekam, aż ktoś poda mi dłoń, ale wytrwale czekam. Wtedy widzę te "szczegóły", które zabierają mi całą nadzieję.
Nie chcę nic więcej mówić, nie chcę nic więcej pisać. Ale nadal uderzam w głupie te klawisze.
Nie chcę powoli istnieć. Ale nadal zmuszam się do funkcjonowania.
Choć gdybym przestała, byłoby łatwiej wszystkim.
Nie piszę tu o samobójstwie, chodzi mi o odsunięcie się z życia. Wycofanie się ze wszystkiego.
Ale mimo wszystko jestem jeszcze przez jakiś czas.
Ale za minutę, czy za godzinę, albo nawet jutro, nadal będę ta sama "Ja"?
Tym razem to jest uśmiech i zdolność do szczerego śmiania się. Choć chodzę radosna i uśmiechnięta, często się zastanawiam czy śmieję się tylko dlatego, że inni się śmieją, czy ja uważam to za śmieszne. Ostatnio coraz częściej spotykam się z tą pierwszą sytuacją.
Chcę coś napisać, wciągając jakieś wnioski dające nadzieję czy chociaż poprawiające na duchu.
Ale nie dziś, nie wiem czy jeszcze to potrafię.
Zgubiłam się, nawet nie jestem pewna czy chcę by ktoś mnie odnalazł. nie wiem czy to coś zmieni. Nie chcę się układać komuś na srebrnej tacy. Jeśli komuś zależy, to powinien się starać. A ja wciąż czekam, aż ktoś poda mi dłoń, ale wytrwale czekam. Wtedy widzę te "szczegóły", które zabierają mi całą nadzieję.
Nie chcę nic więcej mówić, nie chcę nic więcej pisać. Ale nadal uderzam w głupie te klawisze.
Nie chcę powoli istnieć. Ale nadal zmuszam się do funkcjonowania.
Choć gdybym przestała, byłoby łatwiej wszystkim.
Nie piszę tu o samobójstwie, chodzi mi o odsunięcie się z życia. Wycofanie się ze wszystkiego.
Ale mimo wszystko jestem jeszcze przez jakiś czas.
Ale za minutę, czy za godzinę, albo nawet jutro, nadal będę ta sama "Ja"?
środa, 8 kwietnia 2015
Moje miejsce
Każdy chce na tym świecie znaleźć gdzieś swoje miejsce. Chcemy się dowiedzieć, kim na prawdę jesteśmy. Chcemy zawsze do czegoś wrócić i zostać tam na wiecznośc i chwile jeszcze, bo my tam jesteśmy, a wszystko to nadal będzie trwałe, wieczne.
Nawet jeśli uganiamy się za kimś, kto może nas ranić.
Nawet jeśli szukamy dziury w całym.
Nawet jeśli wali nam się cały świat.
Jest gdzieś w głowie to miejsce, gdzie panuje raj. Jest idealnie, wieczny azyl. Nic nam nie zakłóca tamtejszego spokoju.
Zamykasz oczy i już tam jesteś. Brak zła, krzywd, cierpienia, bólu.
Aż wróci do ciebie rzeczywistość,
a wraz z nią wraca do ciebie wszystko przed czym uciekałeś.
Nawet jeśli uganiamy się za kimś, kto może nas ranić.
Nawet jeśli szukamy dziury w całym.
Nawet jeśli wali nam się cały świat.
Jest gdzieś w głowie to miejsce, gdzie panuje raj. Jest idealnie, wieczny azyl. Nic nam nie zakłóca tamtejszego spokoju.
Zamykasz oczy i już tam jesteś. Brak zła, krzywd, cierpienia, bólu.
Aż wróci do ciebie rzeczywistość,
a wraz z nią wraca do ciebie wszystko przed czym uciekałeś.
środa, 1 kwietnia 2015
Kwiatowe ryzyko ;c
Dawno mnie nie było...
Chyba to ryzyko, za bardzo mnie wciągnęło. A teraz nawet nie wiem co myśleć o tym całym ryzyku.
Demony przeszłości zawsze cię dopadną, zjedzą, wydalą i zakopią. Będziesz zmieloną kupą mięsa bez uczuć.
Czasami ten ból niespełnionych marzeń, staje się nie do zniesienia. Masz wrażenie, że życie ci ucieka. Marzenia się nie spełniają, bo sama ty stanowisz największy problem! To jaka jesteś, a nie umiesz się zmienić.
Choć się bardzo starasz, chcesz by było inaczej i tak wszystko się rozpada. Właśnie przez ciebie.
Choć ten "kapitał", który zainwestowałam... Ta część mnie, która została wystawiona na ryzyko...
Boję się ją stracić, bo wiem, że wtedy już nie wiele mnie pozostanie.
A każdy detal, każdy szczegół, utwierdza mnie teraz w przekonaniu, że to był błąd. Chyba najlepiej będzie zabrać uczucia, ukryć je głęboko i nie pokazywać więcej tego, co chciałam by było zauważone.
Jak kwiat wystawiony na chodniku. Choć jest śliczny, wszyscy go mijają szerokim łukiem. Ignorują go. Twierdzą, że skoro ktoś go tu zostawił, to coś z nim jest nie tak. Albo poprostu im się on nie podoba. Deszcz, zimno. Kwiatek sam ma wielką nadzieję znaleźć nowego właściciela. Lecz nikt go nie chce.
Więc idę tą drogą. Zabieram ten kwiatek do domu., bo boję się, że źli ludzie mogą go zniszczyć, nawet nieświadomie.
Zostaje tylko wyobraźnia, która staje się moim pocieszeniem i przekleństwem każdego dnia.
Chyba to ryzyko, za bardzo mnie wciągnęło. A teraz nawet nie wiem co myśleć o tym całym ryzyku.
Demony przeszłości zawsze cię dopadną, zjedzą, wydalą i zakopią. Będziesz zmieloną kupą mięsa bez uczuć.
Czasami ten ból niespełnionych marzeń, staje się nie do zniesienia. Masz wrażenie, że życie ci ucieka. Marzenia się nie spełniają, bo sama ty stanowisz największy problem! To jaka jesteś, a nie umiesz się zmienić.
Choć się bardzo starasz, chcesz by było inaczej i tak wszystko się rozpada. Właśnie przez ciebie.
Choć ten "kapitał", który zainwestowałam... Ta część mnie, która została wystawiona na ryzyko...
Boję się ją stracić, bo wiem, że wtedy już nie wiele mnie pozostanie.
A każdy detal, każdy szczegół, utwierdza mnie teraz w przekonaniu, że to był błąd. Chyba najlepiej będzie zabrać uczucia, ukryć je głęboko i nie pokazywać więcej tego, co chciałam by było zauważone.
Jak kwiat wystawiony na chodniku. Choć jest śliczny, wszyscy go mijają szerokim łukiem. Ignorują go. Twierdzą, że skoro ktoś go tu zostawił, to coś z nim jest nie tak. Albo poprostu im się on nie podoba. Deszcz, zimno. Kwiatek sam ma wielką nadzieję znaleźć nowego właściciela. Lecz nikt go nie chce.
Więc idę tą drogą. Zabieram ten kwiatek do domu., bo boję się, że źli ludzie mogą go zniszczyć, nawet nieświadomie.
Zostaje tylko wyobraźnia, która staje się moim pocieszeniem i przekleństwem każdego dnia.
niedziela, 22 marca 2015
#Niewiedza
Od jakiegoś czasu chodzi za mną pewna "Niewiedza".
Chciałam odpuścić i zapomnieć.
A jak to się już stało, została mi tylko durna niewiedza - "Więc co teraz? Na czym się skupić innym?"
Zaczęłam szukać jakiejś alternatywy, a kiedy się znalazła, nie wiem, czy ona ma jakiś sens.
Boję się kolejnego zawodu.
Ale niby bez ryzyka nie ma zabawy.
NIBY
Więc mam ryzykować?
Chciałam odpuścić i zapomnieć.
A jak to się już stało, została mi tylko durna niewiedza - "Więc co teraz? Na czym się skupić innym?"
Zaczęłam szukać jakiejś alternatywy, a kiedy się znalazła, nie wiem, czy ona ma jakiś sens.
Boję się kolejnego zawodu.
Ale niby bez ryzyka nie ma zabawy.
NIBY
Więc mam ryzykować?
wtorek, 10 marca 2015
"Jaka byłaś kiedyś?" #ask
Dostałam bardzo podobne pytanie na asku, postanowiłam na blogu także się wypowiedzieć na ten temat. Będzie bardzo podobnie ale trochę więcej ;D
link to oryginału ---> http://ask.fm/bubuchxoxo/answer/125945748329
Jaki/jaka byłeś/łaś kiedyś?
Wróćmy do Niedzieli, niżej zdjęcia upamiętniające xd . Miałam mega lenia, nawet nie miałam ochoty na zabawę z pięcioletnią siostrzenicą, tylko zamknęłam się w swoim pokoju z laptopem. Ale Blondyna wpadła do mnie jak zawsze i mnie namówiła na spacer. Umyłam swoje kłaki i mogłyśmy ruszać w drogę! Szyłyśmy dalej i dalej, pstrykając zdjęcia okolicy oraz sobie nawzajem (skończyło się na tym, że zrobiłyśmy 10 km i prawie 1000 zdjęć).
Znalazłyśmy niesamowicie piękne miejsce, zostało one nazwane MIAZGA. Wryło mi się to słowo na banie i ciągle je tam powtarzałam, kiedy tam byłyśmy. Zaplanowałyśmy tam kiesdyśc wybudować sobie domek letniskowy, wyczyścić tamtejsze urocze bagienko i robić tam duże imprezy ^^.
Beka po całości!!!
A za to wczoraj zostało mi zarzucone, że byłam bardzo poważna xd (tak, to jest u mnie możliwe czasem). Nie wiem co mi było, ale taaaak jakoś wyszło, że nie śmiałam się tak często jak zazwyczaj.
Dlatego można stwierdzić, że każdego dnia jesteśmy inni. Zmieniamy się z minuty na minutę, swoje nastawienie, myśli, poglądy. Jak raz przeżywamy pewną sytuację, to po raz drugi możliwe, że zachowamy się inaczej. Wszystko się zmienia, łącznie z nami.
W jednej chwili płaczę, bo mój ulubiony bohater w filmie nie żyje, a w innej śmieję się z jednorożców i koników polnych.
Więc kiedy możemy mówić o tym "kiedyś", skoro ciągle jestem inna?
link to oryginału ---> http://ask.fm/bubuchxoxo/answer/125945748329
Jaki/jaka byłeś/łaś kiedyś?
Wróćmy do Niedzieli, niżej zdjęcia upamiętniające xd . Miałam mega lenia, nawet nie miałam ochoty na zabawę z pięcioletnią siostrzenicą, tylko zamknęłam się w swoim pokoju z laptopem. Ale Blondyna wpadła do mnie jak zawsze i mnie namówiła na spacer. Umyłam swoje kłaki i mogłyśmy ruszać w drogę! Szyłyśmy dalej i dalej, pstrykając zdjęcia okolicy oraz sobie nawzajem (skończyło się na tym, że zrobiłyśmy 10 km i prawie 1000 zdjęć).
Znalazłyśmy niesamowicie piękne miejsce, zostało one nazwane MIAZGA. Wryło mi się to słowo na banie i ciągle je tam powtarzałam, kiedy tam byłyśmy. Zaplanowałyśmy tam kiesdyśc wybudować sobie domek letniskowy, wyczyścić tamtejsze urocze bagienko i robić tam duże imprezy ^^.
Beka po całości!!!
A za to wczoraj zostało mi zarzucone, że byłam bardzo poważna xd (tak, to jest u mnie możliwe czasem). Nie wiem co mi było, ale taaaak jakoś wyszło, że nie śmiałam się tak często jak zazwyczaj.
Dlatego można stwierdzić, że każdego dnia jesteśmy inni. Zmieniamy się z minuty na minutę, swoje nastawienie, myśli, poglądy. Jak raz przeżywamy pewną sytuację, to po raz drugi możliwe, że zachowamy się inaczej. Wszystko się zmienia, łącznie z nami.
W jednej chwili płaczę, bo mój ulubiony bohater w filmie nie żyje, a w innej śmieję się z jednorożców i koników polnych.
Więc kiedy możemy mówić o tym "kiedyś", skoro ciągle jestem inna?
wtorek, 3 marca 2015
Demony Umysłu.
Znowu jestem smutna. Chyba tylko o tym potrafię pisać.
Łatwiej jest się otworzyć na kolejne fale bólu, niż na nadzieję na jakiekolwiek szczęście. Lepiej otworzyć swój umysł na cierpienie, zostawić otwarte drzwi do własnej głowy. Drzwi, których nikt nie potrafi zamknąć,poza tobą.
I stoisz w tych drzwiach, mając nadzieję, że przyjdzie do ciebie ktoś, komu na tobie zależy. A zamiast tego przychodzą małe demony, lęki, zmartwienia. Jako tylko pojedyncze myśli. Chowają się gdzieś w tobie i rosną powoli z dnia na dzień.
Niska samoocena.
Małe poczucie własnej wartości.
Lęk przed obcymi.
Lęk przed przyjaciółmi.
Chęć dostania tego, co nieosiągalne.
Każdy demon ma swoje imię i swoją historię. Kiedy dojrzeje w cieniu twojego umysłu, będzie cię odwiedzał. Prześladował cię po trochu, aż się do tego przyzwyczaisz i samemu przyznasz mu racje.
Demony nie wyjdą ot tak sobie z twojej głowy, mają swoją ofiarę, żywiciela. Nigdy cie już nie opuszczą. Może ich siła na jakiś czas zmaleje, ale i tak wrócą. Nagle uderzą mocno, padniesz na kolana, butem przygwożdżą twoją twarz do ziemi, przypominając ci jaki jesteś słaby.
Ale wciąż nie jesteś w stanie zamknąć tych drzwi, czekasz, aż przyjdzie ktoś kto cię wyzwoli.
Ale nikt nie przychodzi, a ty nie masz już wystarczająco sił by ich zamknąć.
Łatwiej jest się otworzyć na kolejne fale bólu, niż na nadzieję na jakiekolwiek szczęście. Lepiej otworzyć swój umysł na cierpienie, zostawić otwarte drzwi do własnej głowy. Drzwi, których nikt nie potrafi zamknąć,
I stoisz w tych drzwiach, mając nadzieję, że przyjdzie do ciebie ktoś, komu na tobie zależy. A zamiast tego przychodzą małe demony, lęki, zmartwienia. Jako tylko pojedyncze myśli. Chowają się gdzieś w tobie i rosną powoli z dnia na dzień.
Niska samoocena.
Małe poczucie własnej wartości.
Lęk przed obcymi.
Lęk przed przyjaciółmi.
Chęć dostania tego, co nieosiągalne.
Każdy demon ma swoje imię i swoją historię. Kiedy dojrzeje w cieniu twojego umysłu, będzie cię odwiedzał. Prześladował cię po trochu, aż się do tego przyzwyczaisz i samemu przyznasz mu racje.
Demony nie wyjdą ot tak sobie z twojej głowy, mają swoją ofiarę, żywiciela. Nigdy cie już nie opuszczą. Może ich siła na jakiś czas zmaleje, ale i tak wrócą. Nagle uderzą mocno, padniesz na kolana, butem przygwożdżą twoją twarz do ziemi, przypominając ci jaki jesteś słaby.
Ale wciąż nie jesteś w stanie zamknąć tych drzwi, czekasz, aż przyjdzie ktoś kto cię wyzwoli.
Ale nikt nie przychodzi, a ty nie masz już wystarczająco sił by ich zamknąć.
poniedziałek, 16 lutego 2015
Zamknij oczy...
Zamykam oczy. I co widzę ? Zgadnij! Bądź kreatywny, użyj wyobraźni. No, no? co ja widzę?
Zaskoczę Cię.!
Widzę ciemność.
Ale nie zwykłą ciemność, tylko taką co się widzi po zamknięciu oczu. Taka niezwykła ciemność. Niecodzienna. Bo pozwoliła mi przestać się skupiać na tym co mogę zobaczyć, a zaczęłam czuć.
Skupiłam się na czuciu.
Czułam miarowe bicie mojego serca, szorstką pościel pod spodem i kolczyk wgniatający się w skórę za uchem. Skupiałam się na odczuwaniu tak bardzo, że całe ciało zaczęło mnie swędzieć.
Wstałam i włączyłam moją playlistę na youtube. Mniej więcej pomiędzy Ouebonafide - Ciernie a Sitek - Pomóż mi wstać dotarło do mnie, jakie to wszystko jest bez sensu.
Siedząc już na łóżku w żółtej pościeli w czerwone kwiaty, oglądając swój pokój i podziwiając mojego Czesława, zastanawiałam się czy chce coś jeszcze dodać.
Ale nie.... Chyba już nic więcej....
Choć to "Nic" to i tak już wiele.
A czy Ty znajdujesz w tym wszystkim sens?
Włączyłam dalej moją playlistę i zamknęłam oczy.
Zaskoczę Cię.!
Widzę ciemność.
Ale nie zwykłą ciemność, tylko taką co się widzi po zamknięciu oczu. Taka niezwykła ciemność. Niecodzienna. Bo pozwoliła mi przestać się skupiać na tym co mogę zobaczyć, a zaczęłam czuć.
Skupiłam się na czuciu.
Czułam miarowe bicie mojego serca, szorstką pościel pod spodem i kolczyk wgniatający się w skórę za uchem. Skupiałam się na odczuwaniu tak bardzo, że całe ciało zaczęło mnie swędzieć.
Wstałam i włączyłam moją playlistę na youtube. Mniej więcej pomiędzy Ouebonafide - Ciernie a Sitek - Pomóż mi wstać dotarło do mnie, jakie to wszystko jest bez sensu.
Siedząc już na łóżku w żółtej pościeli w czerwone kwiaty, oglądając swój pokój i podziwiając mojego Czesława, zastanawiałam się czy chce coś jeszcze dodać.
Ale nie.... Chyba już nic więcej....
Choć to "Nic" to i tak już wiele.
A czy Ty znajdujesz w tym wszystkim sens?
Włączyłam dalej moją playlistę i zamknęłam oczy.
bang bang! kaboom! |
poniedziałek, 2 lutego 2015
okej
czwartek, 8 stycznia 2015
skowyt - część trzecia ; 30 czerwca
Część pierwsza ---> http://bubuchxoxo.blogspot.com/2014/11/gdy-ucichnie-krzyk-czesc-pierwsza-11.html
Część druga ---> http://bubuchxoxo.blogspot.com/2014/12/echo-ciaz-sie-roznosi-czesc-druga-29.html
Gabriel
-To ty mnie takim stworzyłeś! - wykrzyczał. Miał już zdarte gardło, ale wciąż wrzeszczał. - To ty zmusiłeś mnie do tego, bym zniszczył ostatnią rzecz, która mogła przywrócić tutaj więcej naszego gatunku. Nic ci już nie zawdzięczam.
Mistrz spojrzał na niego pogardliwie.
-Zawdzięczasz mi wszystko co posiadałeś - odpowiedział mistrz spokojnie. - Władzę, lojalnych ludzi, pozycję w naszym społeczeństwie. Gdyby nie ja, nadal byś gnił w dolnych koszarach, za swój brak dyscypliny! - Zmarszczka na głowie Mistrza się pogłębiła. - A teraz zawdzięczasz mi też życie swoje i swojej dziewczyny. W każdej chwili mogę was wydać reszcie, będą was tropić do końca świata, niezależnie jaką postać przybierzecie.
Gabriel zmieszany odwrócił się plecami do swojego Mentora.
-Zrobiłem swoje, nie jetem ci już niczego winny - powiedział i powolnym krokiem wskoczył do swojego auta. Ostatni raz spojrzał na miejsce, które miał kiedyś czelność nazywać domem.
Teraz wszystko się zmieni.
Caroline
Wstałam z bólem głowy. Strasznym bólem.
Ostatnie wydarzenia pamiętałam jak przez mgłę. Mały Dominic zaalarmował Iana, który przybył jak szybko to możliwe. Zadzwonił po pogotowie, a potem zemdlałam. Lekarze nic nie znaleźli, żadnych urazów, ani krwi.
Myślałam, że wariuję. Po powrocie do domu zajrzałam do kontenera by znaleźć ubrania, lecz ich tam nie było. nie było krwi, żadnych dowodów zbrodni. Tylko Dominic dziwnie na mnie spoglądał, nie odrywał wręcz ode mnie wzroku, a to mnie coraz bardziej przerażało.
Znaki z mojej twarzy zniknęły, jakby wsiąkły pod skórę. Nie potrafiłam nawet przywołać w pamięci tych wzorów jakie widziałam. Choć gdzieś w głębi pode mną tkwiły, czułam to.
Myślałam, że już wariuję.
Mama zajrzała do mnie z rana i zapytała czy czegoś potrzebuje. Próbowała ze mną rozmawiać, ale zbyłam ją jak zawsze. Nie byłyśmy blisko od trzech lat, czyli od śmierci taty, teraz wszystko jest inne. Mój jedyny brak Henry wyjechał na drugi koniec Ameryki, nie widzieliśmy się od pogrzebu babci rok temu.
Mama wołała mnie na śniadanie, ale nie miałam siły ani ochoty cokolwiek jeść. Umyłam się i ubrałam, poczułam się jak nowo narodzona. Jednak wciąż ze strachem patrzyłam w lustro.
Nie mogłam tu dłużej być. Zabrałam swój notes i poszłam odwiedzić tatę.
GABRIEL
Umieranie cholernie boli, aż do pewnego momentu, kiedy zaczniesz odczuwać prawdziwą rozkosz. Więc umieranie nie jest złe, tylko trzeba przetrwać ciężki początek. Potem jest już górki.
Teraz marzył o tym by umrzeć, by ogarnęła go ta rozkosz.
Albo by zobaczyć jak kogoś obejmuje ta rozkosz.
Noc spędził w barach, chlejąc i wyciągając najbardziej naćpane laski na miasto. Najpierw było miło, zabierały go do siebie do domu. Potem on brał nuż kuchenny i wbijał im w brzuch. Kiedy się wykrwawiały, on wciągał w siebie ich energię, by poczuć się silniejszy. Zabił trzy dziewczyny, ale wciąż było mu mało. Jednak zamiast szukać kolejnego pożywienia, siedział na cmentarzu i obserwował ją. Była teraz o wiele cenniejsza niż mogłoby się wszystkim wydawać.
W powietrzu było czuć szykującą się bitwę. Ale mają jeszcze dużo czasu.
Spokojnie wyłożył się na trawię pod grobem Annabele Rethhouse i obserwował soją zdobycz z daleka.
CAROLINE
Czułam się obserwowana, chociaż za każdym razem kiedy się rozglądałam nikogo w pobliżu nie było. Więc skupiłam się na własnym rysunku. Jeszcze nie wiedziałam co dokładnie chciałam rysować, to było jak wizja, jakiś obraz, który musiałam przenieść na papier.
Ale wtedy ją usłyszałam. Twarz mnie paliła, a kiedy przejechałam po niej rękoma poczułam wzory. Usłyszałam bardzo cichy głosik w oddali. Cichy głos w mojej własnej głowie
Przyciemnij bardziej lewą stronę.
Zdałam sobie sprawę, że chyba na prawdę zwariowałam.
Część pierwsz
Część druga ---> http://bubuchxoxo.blogspot.com/2014/12/echo-ciaz-sie-roznosi-czesc-druga-29.html
Gabriel
-To ty mnie takim stworzyłeś! - wykrzyczał. Miał już zdarte gardło, ale wciąż wrzeszczał. - To ty zmusiłeś mnie do tego, bym zniszczył ostatnią rzecz, która mogła przywrócić tutaj więcej naszego gatunku. Nic ci już nie zawdzięczam.
Mistrz spojrzał na niego pogardliwie.
-Zawdzięczasz mi wszystko co posiadałeś - odpowiedział mistrz spokojnie. - Władzę, lojalnych ludzi, pozycję w naszym społeczeństwie. Gdyby nie ja, nadal byś gnił w dolnych koszarach, za swój brak dyscypliny! - Zmarszczka na głowie Mistrza się pogłębiła. - A teraz zawdzięczasz mi też życie swoje i swojej dziewczyny. W każdej chwili mogę was wydać reszcie, będą was tropić do końca świata, niezależnie jaką postać przybierzecie.
Gabriel zmieszany odwrócił się plecami do swojego Mentora.
-Zrobiłem swoje, nie jetem ci już niczego winny - powiedział i powolnym krokiem wskoczył do swojego auta. Ostatni raz spojrzał na miejsce, które miał kiedyś czelność nazywać domem.
Teraz wszystko się zmieni.
Caroline
Wstałam z bólem głowy. Strasznym bólem.
Ostatnie wydarzenia pamiętałam jak przez mgłę. Mały Dominic zaalarmował Iana, który przybył jak szybko to możliwe. Zadzwonił po pogotowie, a potem zemdlałam. Lekarze nic nie znaleźli, żadnych urazów, ani krwi.
Myślałam, że wariuję. Po powrocie do domu zajrzałam do kontenera by znaleźć ubrania, lecz ich tam nie było. nie było krwi, żadnych dowodów zbrodni. Tylko Dominic dziwnie na mnie spoglądał, nie odrywał wręcz ode mnie wzroku, a to mnie coraz bardziej przerażało.
Znaki z mojej twarzy zniknęły, jakby wsiąkły pod skórę. Nie potrafiłam nawet przywołać w pamięci tych wzorów jakie widziałam. Choć gdzieś w głębi pode mną tkwiły, czułam to.
Myślałam, że już wariuję.
Mama zajrzała do mnie z rana i zapytała czy czegoś potrzebuje. Próbowała ze mną rozmawiać, ale zbyłam ją jak zawsze. Nie byłyśmy blisko od trzech lat, czyli od śmierci taty, teraz wszystko jest inne. Mój jedyny brak Henry wyjechał na drugi koniec Ameryki, nie widzieliśmy się od pogrzebu babci rok temu.
Mama wołała mnie na śniadanie, ale nie miałam siły ani ochoty cokolwiek jeść. Umyłam się i ubrałam, poczułam się jak nowo narodzona. Jednak wciąż ze strachem patrzyłam w lustro.
Nie mogłam tu dłużej być. Zabrałam swój notes i poszłam odwiedzić tatę.
GABRIEL
Umieranie cholernie boli, aż do pewnego momentu, kiedy zaczniesz odczuwać prawdziwą rozkosz. Więc umieranie nie jest złe, tylko trzeba przetrwać ciężki początek. Potem jest już górki.
Teraz marzył o tym by umrzeć, by ogarnęła go ta rozkosz.
Albo by zobaczyć jak kogoś obejmuje ta rozkosz.
Noc spędził w barach, chlejąc i wyciągając najbardziej naćpane laski na miasto. Najpierw było miło, zabierały go do siebie do domu. Potem on brał nuż kuchenny i wbijał im w brzuch. Kiedy się wykrwawiały, on wciągał w siebie ich energię, by poczuć się silniejszy. Zabił trzy dziewczyny, ale wciąż było mu mało. Jednak zamiast szukać kolejnego pożywienia, siedział na cmentarzu i obserwował ją. Była teraz o wiele cenniejsza niż mogłoby się wszystkim wydawać.
W powietrzu było czuć szykującą się bitwę. Ale mają jeszcze dużo czasu.
Spokojnie wyłożył się na trawię pod grobem Annabele Rethhouse i obserwował soją zdobycz z daleka.
CAROLINE
Czułam się obserwowana, chociaż za każdym razem kiedy się rozglądałam nikogo w pobliżu nie było. Więc skupiłam się na własnym rysunku. Jeszcze nie wiedziałam co dokładnie chciałam rysować, to było jak wizja, jakiś obraz, który musiałam przenieść na papier.
Ale wtedy ją usłyszałam. Twarz mnie paliła, a kiedy przejechałam po niej rękoma poczułam wzory. Usłyszałam bardzo cichy głosik w oddali. Cichy głos w mojej własnej głowie
Przyciemnij bardziej lewą stronę.
Zdałam sobie sprawę, że chyba na prawdę zwariowałam.
Część pierwsz
Subskrybuj:
Posty (Atom)